Trzech górników zginęło w kopalni miedzi Lubin na Dolnym Śląsku, gdzie wczoraj rano doszło do silnego wstrząsu górotworu. W wyniku tąpnięcia na górników pracujących na głębokości 740 metrów pod ziemią posypały się skały.
Trzech mężczyzn nie udało się uratować, pięciu kolejnych zostało rannych. Jeden z rannych górników jest w ciężkim stanie. W strefie zagrożenia znalazło się w sumie 28 pracowników.
Doktor Stanisław Michalski, ordynator oddziału chirurgicznego, na który trafił ranny 46-letni górnik, jest zadowolony ze stanu zdrowia swojego pacjenta: Pacjent jest w stanie ogólnym dobrym. W chwili obecnej jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Doznał obrażeń kręgosłupa i miednicy. Są to poważne obrażenia, ale nie powinny grozić mu kalectwem. Stan pozostałych czterech górników, którzy ucierpieli w wypadku, jest zdecydowanie lepszy.
Rzecznik miedziowego koncernu Dariusz Wyborski tłumaczy, dlaczego wstrząs był tak wyjątkowo niebezpieczny: Nie jest istotna sama siła wstrząsu, ale jeszcze jego lokalizacja. Zdarza się, że większość energii idzie w stronę powierzchni. Wtedy mniej ucierpią górnicy na dole. Zdarza się jednak - i tak było w tym wypadku – że główna siła wstrząsu idzie jednak w stronę istniejącego wyrobiska i to spowodowało tak ogromne, negatywne, tragiczne wręcz skutki.
Wstrząs był najsilniejszy z tych, do których doszło w ostatnich latach w zakładach górniczych w Lubinie.
To już drugi wypadek w lubińskiej kopalni należącej do KGHM Polska Miedź S.A. w ostatnim miesiącu. Niecałe trzy tygodnie temu wskutek wstrząsu górotworu obsypały się skały. W rejonie zagrożenia, na poziomie 670 metrów pod ziemią, znalazło się trzech górników. Na miejscu zginął 45-letni operator wiertniczy.
W tym roku w polskich kopalniach węgla zginęło już 12 górników. Dotychczas nie odnaleziono ciała jednego z nich, zaginionego w kopalni "Brzeszcze". W ubiegłym roku w polskich kopalniach zginęło 33 górników, a tylu samo odniosło ciężkie obrażenia.
07:05