Do zamachu bombowego doszło na międzynarodowym lotnisku w Madrycie. Na razie wiadomo, że eksplodował samochód-pułapka pozostawiony na jednym z parkingów. Nie ma doniesień o ewentualnych ofiarach. Policja ujawniła, że do eksplozji doszło zaledwie kilka minut po anonimowym telefonie.

O ładunku wybuchowym umieszczonym w samochodzie poinformowali anonimowi zamachowcy podający się za przedstawicieli organizacji separatystów baskijskich ETA, walczącej o niezależność Kraju Basków. Wybuch spowodował uszkodzenie innych pojazdów zaparkowanych na jednym z pięter wielopoziomowego garażu w pobliżu terminalu lotów krajowych - powiedział przedstawiciel policji. Wybuchł też niewielki pożar, ugaszony natychmiast przez strażaków. Władze ogrodziły teren eksplozji i zamknęły dla ruchu okolice lotniska. Na drogach dojazdowych kierowcy stoją w olbrzymich korkach. Ruch lotniczy nie jest zakłócony. Dzisiejszy zamach może być odwetem ETA za zeszłotygodniowe akcje hiszpańskich sił bezpieczeństwa, w trakcie których aresztowano kilkanaście osób podejrzewanych o kontakty z separatystami baskijskimi i przejęto kilkaset kilogramów materiałów wybuchowych.

W trwającej od ponad 30 lat kampanii terroru prowadzonej przez ETA życie straciło ok. 800 osób. W tym roku w zamachach przypisywanych separatystom zginęło co najmniej 12 osób.

11:00