W Belgii ruszył dziś proces stulecia. Przed sądem w Arlon stanął pedofil Marc Dutroux, jego żona i dwóch wspólników. 47-letni Dutroux jest oskarżony o porwanie 6 dziewczynek w wieku od 8 do 14 lat, tortury i gwałty oraz zamordowanie 4 z nich.
To jedna z najgłośniejszych i najbardziej ponurych afer pedofilskich w Europie. Pedofil ukrywał dzieci w specjalnym lochu zbudowanym w piwnicy własnego domu. Afera ta wstrząsnęła Belgią; na ulice wyszło wówczas 350 tysięcy osób w tzw. białym marszu solidarności z rodzicami zamordowanych dzieci.
Wszystkie te wydarzenia miały miejsce na przełomie 1995 i 1996 roku. Śledztwo w sprawie Dutroux trwało aż osiem lat. Rodzice jego ofiar są przekonani o istnieniu międzynarodowej siatki pedofilów chronionej przez prominentów. Ojciej jednej z zamordowanych dziewczynek wyjaśniał brukselskiej korespondentce RMF, dlaczego nie wierzy, że proces ujawni prawdę. Posłuchaj relacji reporterki RMF Katarzyny Szymańskiej-Borginon:
Prowadzący śledztwo w sprawie Dutroux twierdzą, że pedofil działał na własną rękę. Akta sprawy liczą 440 tys. stron. Oczekuje się przesłuchania prawie 500 świadków. Proces zaplanowano na 10 tygodni, ale nie wyklucza się, że potrwa nawet do pięciu miesięcy. Jego koszty oszacowano na blisko 3 mln euro.
Trwające siedem i pół roku śledztwo kosztowało już 2 mln euro (nie licząc pensji 170 funkcjonariuszy organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, którzy w różnych okresach w nim uczestniczyli), a nie zakończyło się jeszcze osobne śledztwo dotyczące ewentualnych powiązań czwórki oskarżonych z "siatkami pedofilskimi".
15:15