Głowy komendanta wojewódzkiego żądają policyjni związkowcy. W żądaniach dymisji inspektora Tkaczyka są raczej osamotnieni. Komendanta bronią władze Łodzi i wojewoda.
Komendant nawet na dobre nie zadomowił się w Łodzi, a związkowcy wytknęli mu, że urządził służbowe mieszkanie meblami z komendy.
Najwięcej jednak emocji budzą personalne decyzje szefa; odwoływanie i przesuwanie komendantów, albo zbyt szybkie dymisje funkcjonariuszy, wobec których pojawiały się podejrzenia czy zarzuty; a także brak zgody na dorabianie przez policjantów do pensji.
Lista zarzutów wobec komendanta jest długa. Nie o wszystkich związkowcy chcą mówić. Chętniej i bez żenady opowiadają za to dowcipy o przełożonym. Komendant Tkaczyk ma trudne zadanie; łódzka policja po tragicznych Juwenaliach znalazła się na szarym końcu w walce z przestępczością. Niełatwo będzie tez odzyskać zaufanie łodzian.