Co najmniej 50 osób zginęło, a ponad 340 zostało rannych w wypadku kolejowym w Japonii, niedaleko Osaki. W miejscowości Amagasaki rozpędzony pociąg podmiejski wypadł z szyn i wbił się w blok mieszkalny.
Zdaniem świadków, ratownikom brakuje noszy, dlatego niektórzy podróżni są wynoszeni z pociągu na odciętych fotelach. Najwięcej ofiar jest w pierwszym, całkowicie zmiażdżonym wagonie. Kiedy pociąg uderzył o ścianę budynku, wpadły na niego dwa następne wagony.
W siedmiu wagonach pociągu znajdowało się w sumie około 580 osób, w większości dzieci i młodzież jadące do szkoły. Teoretycznie pociąg powinien jechać z szybkością nie większą niż 70 km na godzinę, prawdopodobnie jednak - jak sugerują japońscy eksperci - jechał ponad 130 km na godzinę. Także zdaniem naocznych świadków, pociąg jechał zbyt szybko - policja jednak nie potwierdza tej informacji, zapowiadając, że przyczyny wypadku zbada specjalna komisja.
23-letniemu maszyniście udało się przeżyć i mimo poważnych obrażeń, jakich doznał, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jest już przesłuchiwany przez policję. Zarząd przedsiębiorstwa kolejowego, które jest właścicielem linii, zasugerował że powodem wypadku było zderzenie pociągu z samochodem, który wtargnął na tory. Policja jednak nie potwierdza tej wersji.
Był to najpoważniejszy wypadek kolejowy w Japonii od co najmniej 14 lat. 14 maja 1991 r. w zderzeniu dwóch pociągów na zachodzie kraju w prefekturze Shiga zginęły 42 osoby a 527 zostało rannych.