24, 48, a nawet 72 godziny - tyle może trwać dyżur lekarzy w krakowskim pogotowiu ratunkowym. Okazuje się, że nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ w pogotowiu pracownicy zatrudnieni są tylko na kontraktach i nie obowiązuje ich kodeks pracy.

Lekarze często pracują w kilku różnych miejscach, dorabiając w ten sposób do pensji. W Krakowie w pogotowiu jest ich za mało. Wprawdzie dyrekcja stacji szukała ostatnio lekarzy chętnych do pracy, bo z firmy odeszło 10 pracowników, ale zgłosiło się jedynie 3 kandydatów. Dlatego też zdarza się, że dyżur w Krakowie trwa czasem nawet kilkadziesiąt godzin.

Jak tłumaczy Kazimierz Wapiennik z krakowskiego pogotowia to są dyżury, w trakcie których lekarze śpią. To polega na czuwaniu i wyjazdach. I to nie jest nic dziwnego. Bo jak konkluduje Jacek Pachota – koordynator medyczny - życie w naszym kraju jest nienormalne, więc i praca na pogotowiu nie może być normalna.

Pytani przez reportera RMF krakowianie są przerażeni. Strach oddać swoje zdrowie w ich ręce.

23:40