Powtórne przesłuchanie prezesa telewizji państwowej przez sejmową komisję śledczą, badającą aferę Rywina - na razie bez przełomu. Na zdecydowaną większość pytań Robert Kwiatkowski odpowiada: Podtrzymuję to, co powiedziałem już wcześniej przed komisją śledczą i w prokuraturze.
Kwiatkowski przyszedł na przesłuchanie dobrze przygotowany. Próbuje nawet pouczać członków komisji, chce się wspierać ekspertyzami prawnymi. Jego linią obrony jest uchylanie się od odpowiedzi na kłopotliwe pytania i zasłanianie się wcześniejszymi zeznaniami z prokuratury i z poprzedniego przesłuchania w Sejmie, uniemożliwiając tym samym wykazanie nieścisłości w jego zeznaniach.
Proszę nie oczekiwać ode mnie, że będę zachowywał się jak jakiś bohater telenoweli i w każdym kolejnym odcinku będzie dochodziło do jakiegoś przełomu, zaskoczenia, bo ktoś sobie coś przypomniał - mówił Kwiatkowski do przewodniczącego komisji Tomasza Nałęcza.
Nałęcz odpowiadał: W pana zeznaniach jest pewna wyraźna prawidłowość: te rzeczy pan pamięta, które zostały ujawnione w innych zeznaniach i w innych informacjach na temat tej sprawy.
Pamięć zawodziła Kwiatkowskiego m.in. wtedy, gdy miał sobie przypomnieć fakty, dotyczące spotkania u premiera 13 lipca 2002 roku. Z zeznań Millera wynika, że Kwiatkowski przyszedł tam głównie z informacją od Rywina o możliwym kompromisie z Agorą ws. ustawy o rtv. Kwiatkowski zaś, raz mówił, że rozmawiał z premierem tylko o potrzebie ochrony interesów TVP, a potem, że powtórzył to, co usłyszał od Rywina, ale tylko w formie ciekawostki.
Mający kłopoty z udzielaniem precyzyjnych odpowiedzi na pytania niektórych członków komisji, prezes TVP złożył wniosek o wykluczenie ze składu Jana Rokity, Zbigniewa Ziobro i Tomasza Nałęcza. Dlaczego to zrobił? Słuchaj w relacji warszawskiej reporterki RMF Beaty Lubeckiej:
17:35