Ceny ubezpieczeń samochodowych poszły mocno w górę. Przez rok obowiązkowe dla kierowców ubezpieczenie OC podrożało aż o 28,6 proc. Tak wynika z najnowszego Raportu Ubezpieczeniowego RMF FM i Rankomat.pl.

REKLAMA

Średnia cena obowiązkowej polisy to teraz 648 złotych rocznie.

Ubezpieczenia OC drożeją nieprzerwanie od roku i na razie nic nie zapowiada zmiany tego trendu. Ze względu na inflację rosną koszty obsługi, ubezpieczeń i usuwania szkód. To zaś z kolei przekłada się na wyniki towarzystw ubezpieczeniowych - mówi Ewelina Kozłowska z Rankomatu.

Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w 2023 roku ubezpieczyciele po raz pierwszy od siedmiu lat stracili na sprzedaży polis OC. I to kwotę niemałą: ponad 94 miliony złotych.

Biorąc pod uwagę, że biznes OC jest na minusie, to w najbliższych miesiącach musimy niestety spodziewać się, iż ceny obowiązkowego ubezpieczenia dla pojazdów pójdą do góry - dodaje ekspertka.

Skala podwyżek jest uzależniona od geografii. Najmocniejsze podwyżki dotknęły właścicieli pojazdów zarejestrowanych w Białymstoku. Tam stawki wzrosły aż o ponad 40 procent. W czołówce są także Bydgoszcz i Olsztyn. To zależy od wypadkowości w danym regionie, ale przede wszystkim od jakości samochodów podróżujących po tamtejszych drogach. Im lepsze i nowocześniejsze auta tam się pojawiają, tym ich naprawa jest droższa. A że za te naprawy płacą ubezpieczyciele, to stawki muszą rosnąć.

Co robić w razie stłuczki lub wypadku?

Jako że zaczęliśmy wakacje, to poprosiliśmy ekspertów o krótką poradę - co robić w razie stłuczki.

Przede wszystkim należy uświadomić sobie, że stłuczka to nie to samo co wypadek drogowy. Stłuczka to kolizja samochodów, w której doszło do uszkodzenia pojazdów, ale nie ma w niej osób poszkodowanych lub ewentualnie są osoby lekko ranne. Na przykład mają siniaki, zadrapania albo otarcia.

Wypadek drogowy to natomiast zdarzenie, w którym jednocześnie uszkodzone zostały pojazdy i są też osoby ranne. W takim przypadku należy przede wszystkim sprawdzić, czy nie ma osób ciężej rannych. A jeżeli są, to niezbędny jest telefon pod numer alarmowy 112.

Jeżeli w kolizji nikt nie ucierpiał, należy usunąć pojazdy z jezdni lub innych miejsc, w których utrudniają ruch. Jeżeli uszkodzonego samochodu nie da się przestawić, trzeba odpowiednio oznakować miejsce zdarzenia, m.in. włączyć światła awaryjne oraz rozłożyć na jezdni trójkąt ostrzegawczy.

Jeżeli uczestnicy zgadzają się co do przebiegu zdarzenia, należy spisać oświadczenie o zdarzeniu drogowym. Takie oświadczenie powinno zawierać datę i godzinę, miejsca zdarzenia, dane poszkodowanego oraz dane sprawcy zdarzenia, m.in. imię, nazwisko, adres korespondencyjny czy PESEL oraz dane samochodu, numer rejestracyjny, markę, model, numer polisy i dane ubezpieczyciela. Do tego należy dołączyć opis tego, jak doszło do zdarzenia, oświadczenie sprawcy, że przyznaje się do spowodowania kolizji. Konieczny będzie też opis uszkodzeń, dane świadków (jeżeli takowi są) i oczywiście podpisy uczestników. Następnie zgłaszamy szkodę do swojego ubezpieczyciela. Można to zrobić telefonicznie, a spisane na miejscu oświadczenie dosłać mailem.

Jeśli uczestnicy zdarzenia nie zgadzają się co do jego przebiegu, należy wezwać policję. Policję wzywamy również wtedy, kiedy mamy podejrzenia, że winny kolizji znajduje się np. pod wpływem alkoholu. Od paru lat na rynku ubezpieczeń działa system bezpośredniej likwidacji szkody, czyli BLS. Dzięki niemu poszkodowany może zgłosić szkodę do swojej firmy ubezpieczeniowej, która wypłaci odszkodowanie, a następnie sama rozliczy się z zakładem ubezpieczeń sprawcy.

Warto także pamiętać, że w ramach BLS ubezpieczyciele likwidują zwykle niewielkie szkody, najczęściej do 30 tysięcy złotych. Jeśli załatwienie sprawy z pomocą BLS nie jest możliwe, strona poszkodowana w kolizji może ubiegać się o odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej, której sprawca posiada ważne ubezpieczenie OC. Jeśli nie wiemy, gdzie taka polisa została zawarta, możemy to sprawdzić samodzielnie, korzystając z bazy prowadzonej przez wielkie, czyli Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Trzeba jedynie znać numer rejestracyjny samochodu sprawcy, a na zgłoszenie szkody mamy aż trzy lata.

Co robić, jeżeli do kolizji dojdzie za granicą, a sprawcą nie jest Polak?

W takich przypadkach należy spisać ze sprawcą oświadczenie o zdarzeniu drogowym. Trzeba też sprawdzić, czy obcokrajowiec ma wykupioną ważną polisę OC. Jeśli nie, to szkoda nie zostanie zlikwidowana z OC sprawcy. Warto również wezwać policję, nawet w przypadku niegroźnej stłuczki - mówi Ewelina Kozłowska z Rankomatu.

Wezwanie policji jest wymagane przez prawo zwłaszcza takich krajach jak Rosja, Białoruś i Ukraina (choć nie oszukujmy się - nie są to teraz zbyt popularne kraje wakacyjne).

Gdy wyjeżdżamy za granicę samochodem, warto wydrukować gotowy wzór oświadczenia o zdarzeniu drogowym w języku urzędowym tego kraju. Można go pobrać np. ze strony internetowej organizacji, która jest odpowiednikiem Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych w innym państwie.

Po spisaniu oświadczenia dalsze formalności można wykonać dopiero po powrocie do Polski. Szkodę powstałą za granicą należy zgłosić do tak zwanego reprezentanta do spraw roszczeń. Lista takich reprezentantów znajduje się na stronie Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Wybieramy nazwę towarzystwa ubezpieczeniowego, w którym sprawca ma wykupioną polisę OC oraz kraj poszkodowanego. Jeśli towarzystwo ubezpieczeniowe, w którym sprawca ma wykupioną polisę OC, nie ma takiego reprezentanta do spraw roszczeń na terenie Polski, to szkodę zgłaszamy bezpośrednio do tego właśnie biura - tak dodaje ekspertka.