Amerykański minister obrony Donald Rumsfeld pojawił się dziś z niespodziewaną wizytą w Bagdadzie i więzieniu - Abu Ghraib, gdzie amerykańscy żołnierze dopuszczali się maltretowania irackich więźniów. Rumsfeld zaznacza, że nie zamierza tuszować skandalu.
Wizyta Rumsfelda to najwyraźniej - dosyć ostentacyjna - próba pokazania, że niewiele obchodzą go - coraz liczniejsze zresztą - głosy wzywające go do rezygnacji ze stanowiska lub jego dymisji w związku ze skandalem.
Jeśli ktokolwiek myśli, że zamierzam w Iraku gasić ten pożar, to grubo się myli - powiedział Rumsfeld jeszcze w drodze do Bagdadu.
Niemal codziennie pojawiają się kolejne zdjęcia i kolejne dowody na skandaliczne traktowanie irackich jeńców. Zdaniem prezesa irackiego związku praw człowieka Mohammeda Idhama El-Hammeda amerykańscy żołnierze codziennie i niemal na każdym kroku łamią w Iraku prawa człowieka: Są osoby, które przebywają w więzieniach już od prawie dziewięciu miesięcy, a nawet od roku i którym do tej pory nie pozwolono nawet napisać listu do rodziny. Nie dopuszczono też do nich przedstawicieli Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
Z ostatnich sondaży wynika, że już nawet Amerykanie przestają wierzyć w tłumaczenia, że o tym, co działo się w więzieniu Abu Ghraib nie wiedział nikt wyższy rangą, a także nikt z władz w Waszyngtonie.