Fiasko czy sukces? Takie pytanie najczęściej pojawia się po weekendowym szczycie UE w Brukseli. Euroentuzjaści mówią - zwycięstwo polskiej delegacji, eurosceptycy dodają – zwycięstwo, ale pyrrusowe. Spróbujmy więc zebrać plusy i minusy twardego, nieprzejednanego stanowiska Polski w Brukseli.

REKLAMA

Jak uważa brukselska korespondentka RMF minusów jest niestety więcej. Wprawdzie plusem jest to, że nicejski system głosowania będzie obowiązywał, bo nie uchwalono nowej konstytucji, ale przecież ten system i tak miał funkcjonować do 2009 roku. Do tego czasu Francja i Niemcy na pewno wznowią dyskusję o konstytucji, a wówczas za nasz upór zapłacimy finansami - uważa Katarzyna Szymańska-Borginion.

Dodaje, że przykręcanie kurka z unijnymi pieniędzmi zacznie się już najpewniej w styczniu, kiedy Komisja Europejska przedstawi swe propozycje budżetowe na lata 2007-2013.

W tej debacie Hiszpania nie będzie już sojusznikiem Polski, bo nie będzie chciała dzielić się z nami pieniędzmi – będzie dążyć do utrzymania unijnej pomocy na dotychczasowym poziomie, a Niemcy już zapowiedziały, że budżet UE nie będzie większy.

W najbliższych dniach możemy także spodziewać się deklaracji o utworzeniu „Unii Dwóch Prędkości”, czyli de facto Unii I- i II-ligowej. Do I ligi zostaną zaproszone Czechy i Węgry, natomiast Polska znajdzie się na peryferiach i ważne dla nas decyzje, zapadać będą za naszymi plecami.

16:45