"Amber Gold ma już nowe konto bankowe i jest gotów wypłacać klientom pieniądze" - usłyszał dziennikarz RMF FM w jednym z dwóch warszawskich oddziałów firmy. Dziś pierwsi klienci parabanku mają odzyskać swoje pieniądze. Nie będą to jednak wypłaty w gotówce, a przelewy. Amber wstrzymał wypłaty w zeszłym tygodniu. Tłumaczył to nagonką i wypowiedzeniem przez bank umów o współpracy.
Pracownicy Amber Gold informują, że firma ma już założone konto bankowe za granicą. Pieniędzy nie można jednak dostać do ręki. Jeżeli komuś skończyła się lokata, to oszczędności dostanie przelewem w ciągu trzech dni. Jeżeli natomiast ktoś przestraszył się tego, co dzieje się w Amberze i wokół niego, to oprócz co najmniej 19-procentowej kary musi się liczyć z tym, że na zwrot oszczędności poczeka około miesiąca. To samo usłyszeli prawdopodobnie ci, którzy czekali na otwarcie drugiej warszawskiego oddziału banku do 10:30.
Wczoraj prezes firmy, Marcin Plichta obiecywał, że klienci odzyskają swoje pieniądze w ciągu trzech dni roboczych, o ile oczywiście uda się założyć konto za granicą. W chwili obecnej my musimy sobie radzić w sposób taki, że szukamy pomocy w zagranicznych bankach, w Unii Europejskiej, żeby móc wypłacić klientom środki, które im się należą - wyjaśniał. Prowadzimy w chwili obecnej jeszcze rozmowy z bankiem i nie chcemy, żeby te rozmowy zostały zakończone fiaskiem. Jutro zostanie wydane stosowane oświadczenie - zapowiadał.
Prezes Amber Gold był bardzo tajemniczy i nie chciał powiedzieć, jaki to będzie bank, ani w jakim kraju. Co ciekawe, przekonywał, że wypłacił pracownikom pensje, które według nich były zaległe. Niestety, nie był w stanie udowodnić swoich słów. Nie chciał powiedzieć, skąd wypłacił pieniądze, skoro ponoć wszystkie konta były zablokowane. Powiedział też, że spółka nie rozważa złożenia wniosku o upadłość.
Problem może dotyczyć ok. 50 tys. osób. Na pewno powinny one poczekać aż Amber na nowo zacznie wypłacać pieniądze.Potem trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy dany klient jest w stanie zaakceptować solidną stratę. Zerwanie lokaty w Amberze przed terminem oznacza bowiem utratę 19 procent kapitału. Do tego trzeba jeszcze doliczyć spread i opłaty. To sporo, ale jeżeli ktoś nie wierzy tej firmie i prezesowi Plichcie - zerwanie lokaty jest jedynym sposobem odzyskania pozostałych pieniędzy. Według Amber Gold, dziennie chce to zrobić 300 osób.
Z drugiej strony ci którzy chcą jednak zaryzykować i zostać z firmą powinni pamiętać, że lokaty w tym parabanku nie są zabezpieczone przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny - to więc stąpanie po bardzo cienkim lodzie.
Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła bardzo wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.