Z tobołkami, kocami, matami pod pachami i butelkami wody w rękach delegaci Loji Dżirgi, wielkiego zgromadzenia afgańskiej starszyzny, powoli opuszczają Kabul, wracając do domów. Są wyczerpani wielodniowymi, często przeciągającymi się do późnej nocy, obradami.
Większość delegatów nie ukrywa swego niezadowolenia. Mają pretensje, że obrady były kiepsko zorganizowane i że, jak mówią, ich klimat był niedemokratyczny.
Swych wątpliwości nie kryją także, jeśli chodzi o skład nowego rządu Afganistanu ogłoszony wczoraj przez prezydenta Hamida Karzaia. Wymęczyli nas, a tak naprawdę, nie podjęliśmy żadnych istotnych dla przyszłości kraju decyzji - mówi delegat Tadżyków. Wszystkie decyzje zostały nam narzucone. To była demokracja, ale tylko z nazwy - dodaje inny z delegatów.
Foto: Archiwum RMF
10:50