Po raz pierwszy od 1998 r. wskaźnik zagranicznych inwestycji ulokowanych w Chinach jest na minusie. Miliardy napływające nieprzerwaną rzeką i pompowane w chińską gospodarkę zmieniły swój kierunek i jak podaje Bloomberg, nie widać sposobu, który skłoniłby globalnych inwestorów do powrotu do Państwa Środka z ogromnymi funduszami.

Z danych dotyczących III kwartału 2023 r. wynika, że z Chin odpłynęło 11,8 mld dolarów. To kwota nie tak znaczna dla chińskiej gospodarki, ale wrażenie robi co innego. Ucieczka inwestorów z Państwa Środka zdarza się po raz pierwszy od ćwierć wieku, odkąd prowadzone są takie zestawienia. Bloomberg przypomina, że jeszcze na początku 2022 r. kwartalny bilans napływu inwestycji zagranicznych do Chin pokazywał, że Pekin pozyskał netto 101 mld dolarów.

"Zagraniczne firmy stanowią mniej niż 3 proc. całkowitej liczby korporacji w Chinach, ale generują 40 proc. obrotów w handlu, ponad 16 proc. dochodów podatkowych i stwarzają prawie 10 proc. miejsc pracy w  miastach" - podkreśla serwis.

Według Bloomberga jedną z najpoważniejszych przyczyn odwracania się inwestorów od gospodarki Państwa Środka jest trwający i przybierający różne stopnie natężenia  konflikt Chin ze Stanami Zjednoczonymi. W globalnym łańcuchu dostaw miejsce Pekinu zaczynają zajmować inne kraje. Jak niedawno wskazywał Bloomberg w swoim raporcie, jednym z krajów który najbardziej zyskuje na tych zawirowaniach na linii Chiny-USA jest Polska.

Odwołując się do oficjalnych komunikatów państwowej agencji prasowej Xinhua, amerykański serwis zwraca uwagę, że od 2012 r. zagraniczne firmy "odgrywają one kluczową rolę w rozwoju technologicznym Chin" i przemysł HiTech cieszył się od dekady dwucyfrowymi wzrostami inwestycji z krajów najlepiej rozwiniętych.

Przyczyn zniechęcenia się inwestorów do Pekinu jest jednak znacznie więcej. Bloomberg wymienia m.in. politykę dotacji, która dotyczy tylko rozwoju chińskich marek, długi czas oczekiwania na licencje, zawirowania w systemie podatkowym czy utrudnienia wizowe.

Zaufanie u globalnych inwestorów komunistyczny rząd ChRL podkopał sobie również rozpętaniem kampanii antyszpiegowskiej. W jej trakcie służby specjalne dokonywały nalotów na biura zagranicznych korporacji.

Na niekorzyść Pekinu działa także "duża różnica wysokości stóp procentowych między Chinami a USA". Podobnie mało atrakcyjne dla globalnych graczy stały się chińskie obligacje. Kurs juana - waluty Chińskiej Republiki Ludowej - spadł natomiast do poziomu najniższego od 2007 r. - dodaje Bloomberg.

"Brak inwestycji w Chinach ze strony globalnych korporacji może mieć dalekosiężne skutki dla drugiej co do wielkości gospodarki świata" - podkreśla Bloomberg. Oprócz uwarunkowań wynikających z postawy zagranicznych inwestorów, ekonomia Państwa Środka boryka się już bowiem z ciężką zapaścią na rynku nieruchomości, co stawia w ogromnych kłopotach tamtejszy system bankowy.