Szef ruchu „Stop Bankowemu Bezprawiu” Arkadiusz Szcześniak był gościem Michała Zielińskiego w rozmowie „7 pytań o 7:07”. W internetowym radiu RMF24 opowiedział o pakiecie wsparcia dla kredytobiorców, jaki jeszcze dzisiaj ma być przedmiotem sejmowego głosowania. Chodzi o wakacje kredytowe, wsparcie dla kredytobiorców w szczególnie trudnej sytuacji oraz wprowadzenie innego niż WIBOR, mniej korzystnego dla banków wskaźnika, który - obok marży - jest składnikiem oprocentowania. Koszty pomocy mają pokryć banki.
Michał Zieliński przypomniał, że propozycja rządu miałaby dotyczyć wszystkich kredytobiorców. Nie obowiązywałyby kryteria dochodowe czy związane z wysokością kredytu. Innego zdania są banki, które obstają przy wprowadzeniu pewnych ograniczeń przy udzielaniu wakacji kredytowych.
Będziemy chcieli, żeby każdy mógł z nich skorzystać. Problemy z regulowaniem płatności może mieć każdy. A jeżeli ta grupa będzie zbyt duża, to również problemy będzie miał sam bank - odparł gość rozmowy "7 pytań o 7:07".
Oczywiście, że banki chcą maksymalnie ograniczyć dostępność wakacji kredytowych. Z prostego powodu - środki niewykorzystane z funduszu wrócą do banków. Czyli ta kwota dwóch miliardów złotych może być czysto zagraniem PR-owym. Tak naprawdę może się okazać, że fundusz będzie operował kwotą kilkudziesięciu milionów złotych - mówił Arkadiusz Szcześniak, odnosząc się do propozycji premiera Mateusza Morawieckiego, zgodnie z którą, to banki mają pokryć koszty wakacji kredytowych. Miałyby przeznaczyć na ten cel 2 mld zł.
Michal Zieliński zapytał swojego gościa, po co pomagać kredytobiorcom. Takie pytanie zadaje sobie wiele osób, które nie mają zobowiązań kredytowych.
Przede wszystkim tu nie chodzi o pomoc. W tym roku banki powinny zarobić około 10-12 miliardów złotych. Dzięki tym zmianom zarobią trzy razy więcej, czyli około 30 miliardów. Jeżeli Polacy zapłacą dodatkowe 18 miliardów do banków, to nie wydadzą ich w sklepach i w punktach usługowych, czyli w wielu miejscach, w których pracują również osoby, które nie mają kredytów. Oprócz tego, musimy sobie zdawać sprawę, że jeżeli przedsiębiorca ma jakiś kredyt i jemu koszty obsługi kredytu mocno urosną, to wpłynie to na cenę jego towarów czy usług. Więc tak naprawdę, czy mamy kredyt, czy go nie mamy, to i tak ponosimy koszty tych kilkunastu miliardów złotych, które dodatkowo zarobią banki w tym roku - zaznaczył szef ruchu "Stop Bankowemu Bezprawiu" Arkadiusz Szcześniak.