B. poseł SLD Andrzej Jagiełło, zamieszany w tzw. aferę starachowicką, poczuł się dotknięty prośbą prawicowych radnych, którzy nie chcą zapraszać go na sesje rady powiatu. Nie podoba mu się stwierdzenie, że współpracował z przestępcami. Dlatego oskarżył ich o pomówienie.

Jagiełło musiał zapewne pomyśleć: „Jak oni mogli nie zaprosić na sesję człowieka, który ma tyle zasług dla powiatu i miasta?”. Usiadł więc, chwycił za pióro i napisał prywatne oskarżenie o pomówienie.

Poczułem się dotknięty, że nieprawdą zostałem pomówiony i wszyscy tę informację przyjęli jako pewnik. Miasto tym żyje i powiat - mówi były poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Pomówić posła mieli radni prawicy: Organa ścigania nie zdołały jeszcze przeciwko panu posłowi przedstawić aktu oskarżenia, ponieważ pan poseł okazuje się, że jest

bardziej sprawny w tych działaniach i do sądu karnego skierował akt oskarżenia przeciwko 9 radnym prawicy.

Obrona przez atak? Waleczny ten nasz Jagiełło, w końcu nazwisko obliguje...

13:10