"Szefowie unijnych instytucji pracują nad planem głębokiej reformy unii walutowej. Zakłada on m.in., że kraje strefy euro nie będą mogłyby samodzielnie decydować o zaciąganiu nowych długów" - informuje w najnowszym wydaniu niemiecki tygodnik "Der Spiegel". Gazeta ocenia planowane zmiany bardzo sceptycznie. "Ten model jest zbyt piękny, żeby mógł stać się rzeczywistością" - pisze.
W prace zaangażowani są przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso, Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, szef eurogrupy Jean-Claude Juncker oraz prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi. Pierwsze propozycje mają przedstawić na szczycie UE, który odbędzie się pod koniec czerwca. Do jesieni ma już być opracowany plan reform, który ma usunąć "wrodzone wady" unii walutowej i pomóc w uniknięciu krachu strefy euro.
Pomysły, które kursują między Brukselą, Luksemburgiem a Frankfurtem, nie są jeszcze gotowym planem, ale wyłania się z nich koncepcja, która dla Europy będzie oznaczać ni mniej, ni więcej jak rewolucję - ocenia tygodnik. Dalej pisze, że szefowie czterech unijnych instytucji chcą przebudować strefę euro w unię polityczną, w której państwa członkowskie będą musiałyby oddać strukturom UE istotną część swoich narodowych kompetencji.
Centralnym punktem rozważań jest prawdziwa unia fiskalna. Państwa członkowskie nie mogłyby suwerennie zaciągać nowych długów. Rządom wolno byłoby dysponować jedynie tymi środkami, które mają pokrycie we własnych dochodach państw - relacjonuje "Spiegel". Wyjaśnia, że gdy nowe regulacje wejdą w życie państwo, które będzie potrzebować więcej pieniędzy, niż sam wypracuje, będzie musiało zgłosić takie zapotrzebowanie grupie ministrów finansów strefy euro. Ci wspólnie zadecydują, czy żądania finansowe są uzasadnione. Następnie, po to, by sfinansować dług, zostaną wypuszczone wspólne euroobligacje. "Spiegel" zaznacza, że w reformie chodzi o uwspólnotowienie tylko nowych długów. Za stare długi państwa członkowskie mają odpowiadać indywidualnie.
Grupą ministrów finansów miałby według "Spiegla" kierować przewodniczący, który ostatecznie mógłby pełnić funkcję europejskiego ministra finansów. Grupa podlegałaby kontroli nowego europejskiego gremium, złożonego z przedstawicieli narodowych parlamentów.
Pomysł brukselskich eurostrategów oznacza według niemieckiego tygodnika, że rządy unikałyby zaciągania nowych długów, aby zachować suwerenną politykę wydatkową. Taki model jest zbyt piękny, aby stać się rzeczywistością. Dotychczas nawet Niemcy nie radzą sobie bez nowych długów - twierdzi autor artykułu. Dodaje, że w stolicach krajów strefy euro rozważany jest również złagodzony model reformy unii walutowej. Zgodnie z jego założeniami grupa ministrów finansów udzielałaby zezwolenia tylko na zadłużenie przekraczające 3 procent PKB.
Propozycje reformy unii walutowej przewidują również m.in. bezpośrednie wybory przewodniczącego Komisji Europejskiej, połączenie funkcji szefów KE i Rady Europejskiej oraz stworzenie silnego europejskiego nadzoru bankowego, który kontrolowałby wszystkie banki.