Dziesiątki tysięcy osób uczestniczy w pogrzebie premiera Serbii Zorana Djindjicia, który w środę zginął od kul zamachowców. W ceremonii, oprócz mieszkańców Belgradu, biorą udział delegacje z ponad 40 krajów. W Serbii cały czas obowiązuje stan wyjątkowy i trwa śledztwo ws. zamachu na premiera.
Djindjić miał 50 lat. W styczniu ubiegłego roku został pierwszym niekomunistycznym premierem Serbii. Chciał przyspieszenia reform, cały czas opowiadał się za przekazaniem przed Trybunał w Hadze serbskich zbrodniarzy wojennych, najpierw Miloszevicia, potem jego popleczników.
To zresztą doprowadziło do rozłamu w dawnej demokratycznej opozycji bo były już prezydent Jugosławii Vojslav Kosztnica cały czas mocno krytykuje trybunał haski.
Serbska policja ustaliła już, kto wydał rozkaz zabicia premiera Zorana Djindjicia i kto go wykonał. Jak ujawnił minister spraw wewnętrznych Serbii Duszan Mihajlović, organa ścigania dysponują dowodami i zeznaniami świadków.
Od środy, w wielkiej obławie na zamachowców aresztowano już ok 150 osób, ale trzej główni podejrzani, w tym przywódca tzw. klanu zemunskiego i b. funkcjonariusz służb specjalnych Milorad Lukovic, ps. Legija, są ciągle na wolności.
rys. RMF
14:45