Już tylko trzy dni pozostały do amerykańskiej premiery najnowszego filmu Tima Burtona "Planeta Małp", nowej wersji słynnego obrazu z 1967 roku. Tymczasem ze Stanów Zjednoczonych dochodzą wieści, że prace nad „remakiem” trwały dosłownie do ostatniej chwili.
Jak dodnosi w najnowszym wydaniu tygodnik „Time” jeszcze w minionym tygodniu reżyser dokonywał małych poprawek montażu, a nie dalej niż dwa tygodnie temu realizował ostatnie sekwencje filmowe, między innymi z katastrofy statku kosmicznego. Trudno to uznać za dobry omen. Premiera przychodzi w momencie, gdy amerykańska widownia ma już dość drugich części ubiegłorocznych hitów, kolejnych romantycznych komedii o niczym, czy dinozaurów biegających i pożerających nawet ślady zdrowego rozsądku. Czy nowe spojrzenie na kluczowy obraz sprzed lat okaże się wreszcie sukcesem? Oczekiwania są bardzo duże. O tym, czy się jednak spełnią, przekonamy się dopiero w piątek. Dodajmy jeszcze, że reżyser Tim Burton ma na swoim koncie takie obrazy jak "Batman" - ten z Jackiem Nicholsonem oraz "Edward Nożycoręki" i "Miasteczko Sleepy Hollow".
23:00