Wzrost długu publicznego o ponad 100 procent, brak dbałości o obronę polskich interesów, nieskuteczne wydawanie pieniędzy z UE - np. na horoskopy dla psów - tak wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki podsumował w Sejmie osiem lat rządów koalicji PO-PSL. Jak stwierdził, notowany wówczas wzrost gospodarczy "nie był wzrostem za nasze zasługi, tylko wzrostem za nasze długi".

Wzrost długu publicznego o ponad 100 procent, brak dbałości o obronę polskich interesów, nieskuteczne wydawanie pieniędzy z UE - np. na horoskopy dla psów - tak wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki podsumował w Sejmie osiem lat rządów koalicji PO-PSL. Jak stwierdził, notowany wówczas wzrost gospodarczy "nie był wzrostem za nasze zasługi, tylko wzrostem za nasze długi".
Wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki przedstawia informację o wynikach audytu rządów PO-PSL /Paweł Supernak /PAP

Występując w Sejmie Morawiecki podkreślił, że koalicja rządowa PO-PSL zwiększyła dług publiczny o ponad 100 procent. Kiedy PiS zostawiało rządowe gabinety w 2007 roku, dług publiczny wynosił 511 mld, dzisiaj to jest ponad 900 mld, ale jednocześnie skonsumowaliście państwo 160 mld z OFE, to razem jakby było 1 bln 80 mld. Powiększyliście dług publiczny o ponad 100 procent - mówił wicepremier.

Jak dodał, 65 procent długu państwa jest długiem wobec zagranicy, a łączny dług wobec zagranicznych wierzycieli wynosi w sumie 2 bln 100 mld złotych. Porównał to z PKB, który za ostatni rok wyniósł 1 bln 790 mld złotych, czyli "120 procent zadłużenia względem PKB co do zagranicy, zarówno jeśli chodzi o dług państwa, jak i dług przedsiębiorstw, korporacji, kredyty handlowe, korporacyjne i wszystkie". To jest pułapka, w którą wpadliśmy, i z której będziemy wychodzić przez 20 lat - mówił wicepremier. Ocenił, że szczególny wzrost zadłużenia występował właśnie za rządów koalicji PO-PSL.

Morawiecki zaznaczył, że tylko 50 procent naszego sektora przemysłowego znajduje się w polskich rękach. 65 procent sektora bankowego jest w rękach zagranicznych i to po ich częściowej repolonizacji, 2/3 naszego eksportu jest robione przez firmy z kapitałem zagranicznym (...) Tak dalej nie może być. To jest droga donikąd - stwierdził.

Dlatego - jak przekonywał - obecny rząd PiS proponuje inny model gospodarki, który będzie służył całemu społeczeństwu. Mogę obiecać, że nasza polityka gospodarcza będzie dużo większy nacisk kładła (na to), żeby z jednej strony dbać o mechanizmy wolnego rynku. Jesteśmy oczywiście formacją, która szanuje wolny rynek, chce być częścią Europy, ale jednocześnie nie chce poklepywania po plecach i chce realizacji naszych, polskich interesów (...) Jednocześnie we wszystkich działaniach, we wszystkich projektach, które będziemy realizować, będziemy uwzględniać przede wszystkim to, żeby nasza rzeczywistość była dużo bardziej solidarnościowa - mówił Morawiecki.

Jego zdaniem, poprzednia ekipa rządząca za mało uwagi przykładała też do obrony polskich interesów za granicą. Ja mam wrażenie, że państwo nie jechaliście tam (do UE) z biało-czerwoną flagą, tylko z połową tej flagi - tylko z tą białą częścią. Bo bardzo poważne problemy, naprawdę fundamentalne dla naszej gospodarki, takie jak polityka klimatyczna, polityka komunikacyjna, wielkie problemy, które były potraktowane bardzo, bardzo pobieżnie - przekonywał. Brak było poważnej analizy, było poklepywanie po plecach - mówił, dodając, że obrona polskich interesów "polega na twardej realizacji poszczególnych zapisów procesu negocjacyjnego".

Minister rozwoju krytykował też prowadzoną przez poprzednie Ministerstwo Gospodarki promocję handlu w wykonaniu wydziałów promocji handlu i inwestycji. Szanowni państwo, jakbyście zajrzeli do tego, co się tam działo, to nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać - mówił Morawiecki. Według niego, delegowani na te placówki - np. w Afryce - często nie znali żadnego języka obcego, a niektóre placówki zagraniczne odpowiedzialne za promocję polskiego handlu wydawały na ten cel jedynie dwudziestą część otrzymanych środków.

Morawiecki przekonywał także, że jedną z największych porażek poprzedniego rządu było doprowadzenie do sytuacji, w której od 2 do 3 mln polskich obywateli wyjechało z kraju. Naszym towarem eksportowym, w takim smutnym tego słowa znaczeniu, byli Polacy - stwierdził.

Minister rozwoju skrytykował również politykę wydawania środków unijnych przez poprzedników. Odziedziczyliśmy po ośmiu latach i poprzedniej perspektywie budżetowej taką sytuację, że 9 miliardów euro było zagrożonych, a 31,5 miliarda złotych, czyli około 7-8 miliardów euro to były środki niewydane. Dzisiaj zostało około 3-4 miliardy z tych autentycznie zagrożonych - mówił.

Wicepremier ocenił, że środki unijne powinny być inwestowane, a nie tylko wydawane, co - według niego - promowała poprzednia ekipa. Jak wskazał, unijne pieniądze trafiały również na kontrowersyjne inwestycje takie jak: horoskopy dla psów, "wirtualne cmentarze", "dziewięć kilometrów słupków w szczerym polu", "bardzo innowacyjne pudełko do butów".

Według Morawieckiego, z pieniędzy UE współfinansowane były "zamki na piasku". Trudno o bardziej charakterystyczną metaforę polityki gospodarczej, która była prowadzona - stwierdził.

(edbie)