Sejmowa debata o prywatyzacji łagodniejsza, niż się spodziewano. Minister skarbu wycofał się z części swoich kontrowersyjnych decyzji i pomysłów. Nie wiadomo jednak, jak zamierza wywiązać się z zapowiedzi, że tegoroczna prywatyzacja przyniesie 9 mld zł wpływu?
Zbigniew Kaniewski, 3. minister skarbu w rządzie Millera zaczął swe urzędowanie ambitnie. Budżet państwa miało zasilić 9 mld zł z tegorocznej prywatyzacji, zapowiadał przyspieszenie prywatyzacji.
Ale w ciągu kilku tygodni zaliczył serię wpadek i kontrowersyjnych decyzji, z których teraz się wycofuje. Zrezygnował ze sprzedaży zakładów G8 firmie kontrolowanej przez Jana Kulczyka, ze zmian w statucie Orlenu i z pomysłu połączenia płockiego koncernu z Grupą Lotos.
Minister skarbu, walcząc o wzmocnienie Orlenu zraził do siebie nawet posłów SLD, a rezygnując ze sprzedaży G8 pozbawił budżet pewnego miliarda dochodów. I choć Kaniewski dalej deklaruje, że trzeba przyspieszyć procesy prywatyzacyjne, to nie mówi, jak zamierza to przyspieszenie osiągnąć.
Rząd nie mówi o prywatyzacji, ale raczej o konsolidacji, tak naprawdę bez żadnej koncepcji, bez żadnej strategii prywatyzacyjnej - podsumowuje Zbigniew Chlebowski z PO.
Konsolidować szef resortu chce niemal wszystko. I tak – wkrótce połączyć się mają 3 rafinerie południowe z Rafinerią Gdańską, powstanie ostatecznie grupa Lotos. Łączyć się też mają zakłady energetyczne z grupy G8, ma się także połączyć PKO BP z PZU – ma powstać narodowa grupa finansowa, „by ocalić resztki polskiego kapitału w bankach”.
Słowo "narodowy" padało wczoraj z ust Kaniewskiego wyjątkowo często. Nadrzędnym celem prywatyzacji jest obrona narodowych interesów Skarbu Państwa, nie zaś wyprzedaż majątku narodowego - mówił. Ale tymi słowami mnie kupił przychylności prawicy. LPR, PiS, Samoobrona domagają się dymisji ministra skarbu.
08:35