"Klucz do mieszkania" to nowy rządowy program, który zakłada wsparcie dla zakupu mieszkania tylko z rynku wtórnego, domu z rynku wtórnego lub działki i budowy domu metodą gospodarczą - poinformował w czwartek minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk. Wady i zalety nowego programu mieszkaniowego przeanalizowała w Radiu RMF24 ekspertka ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Program "Klucz do mieszkania" (nazwa używana przez przedstawicieli ministerstwa wymiennie z "Pierwsze klucze") ma zastąpić "Kredyt na start".
Eliminujemy ze wsparcia to, co jest oferowane na rynku pierwotnym. Żadna złotówka z tego programu nie trafi do deweloperów - podkreślił w czwartek Krzysztof Paszyk, mówiąc o szczegółach nowego programu.
W przypadku zakupu domów i mieszkań z rynku wtórnego będą limity ceny za metr kwadratowy.
W przypadku wsparcia kupna mieszkania na własność - tylko z rynku wtórnego - limit ceny za metr kw. dla całej Polski wyniesie 10 tys. zł, a dla pięciu największych i najdroższych miast - 11 tys. zł. Gminy będą mogły podnieść ten limit ceny, samodzielnie kształtując politykę mieszkaniową - poinformował Paszyk.
Minister zaznaczył, że sprzedający mieszkanie musi posiadać je co najmniej od 5 lat. Nie ma możliwości kupna mieszkania od flippera - podkreślił Paszyk.
Dodatkowo korzystający ze wsparcia nie będzie mógł posiadać już mieszkania. Programy, o których mówimy, dotyczą tylko osób, które naprawdę poszukują pierwszego mieszkania - oświadczył.
"Pierwsze klucze" czy też "Klucz do mieszkania" skomentowała w Radiu RMF24 dr Izabela Rudzka ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Zaskoczyło mnie wiele rzeczy. Z jednej strony muszę pochwalić ministerstwo, bo wydaje się, że ten program jest bardzo kompleksowo opracowany. Zostało poruszonych w nim wiele wątków i to jest plus. Wzięto w nim pod uwagę takie kwestie - przynajmniej teoretycznie - jak problem osób starszych mieszkających na 4. piętrze czy budowy akademików, jak również zadbanie o osoby wykluczone z rynku mieszkaniowego. Jednak oczywiście "diabeł tkwi w szczegółach" - powiedziała dr Izabela Rudzka.
To, że rządowy program zakłada wsparcie dla kupujących mieszkanie lub dom tylko z rynku wtórnego, ekspertka nazwała "wielkim niedopatrzeniem".
Prowadziliśmy kilka lat temu badania i teraz robimy je ponownie. Wynika z nich, że jednak bardzo duże zainteresowanie dotyczy zakupu pierwszych mieszkań, ale tych nowych, nie z rynku wtórnego - powiedziała dr Izabela Rudzka.
Jeśli mówimy, że zadbamy tylko o jakąś część rynku, to momentalnie jest powód do spekulacji. Wbrew temu, co słyszymy o rynku mieszkaniowym, cena mieszkania to nie jest tylko to, co nam się wydaje. To są różnego rodzaju koszty związane m.in. z obszarami podażowymi. Niestety miejsca, gdzie najlepiej nam się żyje i najwyższe są dochody, tam również ceny mieszkań są najwyższe. Co za tym idzie, nie sądzę, żeby spadły ceny mieszkań, które teraz zostały wybudowane. Każdy, kto ma świadomość, jak działa rynek, wie, że ceny mieszkań na rynku pierwotnym nie pójdą w dół - twierdzi dr Rudzka.
Jeżeli mówimy o mieszkaniach wtórnych, to proszę zauważyć, co będzie działo się w kwestii tzw. emisyjności, efektywności energetycznej budynków. Jak mówimy o limitach, które zostały nałożone, to na rynek trafią mieszkania, które w niedługim czasie będą musiały być wyremontowane - zwraca uwagę ekspertka.
To z kolei spowoduje perturbacje związane z przepisami unijnymi, z Zielonym Ładem i tzw. dyrektywą mieszkaniową - dodaje dr Izabela Rudzka.