"Jeden z głównych argumentów Koreańczyków za wyborem ich oferty to polonizacja technologii. Koreańczycy w dekadę skoreanizowali technologię jądrową, potrafią tworzyć ją sami i przekonują, że to samo mogą zaoferować Polsce. To jest ważny argument w tej dyskusji" - mówił w Radiu RMF24 Wojciech Jakóbik z portalu BiznesAlert o alternatywnej opcji sprowadzenia do Polski technologii jądrowej.
Ważne pytanie, które obecnie nurtuje polskie społeczeństwo brzmi: Kto zbuduje w Polsce pierwszą elektrownię atomową? Wicepremier Jacek Sasin, a także minister klimatu i środowiska Anna Moskwa wybierają się do Waszyngtonu. Mają zamiar rozmawiać z amerykańską sekretarz energii Jennifer Granholm. Według przewidywań amerykański koncern Westinghouse ma zbudować pierwszą elektrownię atomową na terenie naszego państwa.
Wojciech Jakóbik, w dzisiejszej rozmowie dla Radia RMF24, naświetlił tę nie do końca jasną sytuację. Mniej więcej od 2021 roku wydaje się, że Polacy preferują w grze o atom właśnie Amerykanów. Nawet dymisja pełnomocnika Piotra Majewskiego z lipca br. tego nie zmieniła. (...) Wypowiedzi przedstawicieli Westinghouse na temat budowy elektrowni atomowej w Polsce pozwalają podejrzewać, że faktycznie to Amerykanie będą realizować program polskiej energetyki jądrowej - do 9 gigawatów atomu do 2043 roku. To wciąż nie wyklucza, że nie zbudujemy więcej - zaznaczał.
Zatem pozostaje kwestia podpisania umowy między dwoma stronami. Uchwała rządu ma odpowiedzieć na ofertę amerykańską przedstawioną na mocy umowy polsko-amerykańskiej. Ta uchwała może zawierać decyzję pozytywną lub negatywną, choć nie ma żadnych przesłanek, aby wstrzymywać tę uchwałę. Może wystąpią jakieś proceduralne przedłużenia, ale wszystkie oferty są na stole. Amerykańska, francuska, koreańska. Czas wybrać - mówił ekspert.
Na pytanie dotyczące kosztów takiej inwestycji odpowiedział, że wszystko zależy od technologii oraz ilości reaktorów - mamy widełki od 6 do 9 gigawatów. Najwyższa kwota wymieniana np. przez Polski Instytut Ekonomiczny to jest prawie 140 miliardów złotych za cały program. To się wydaje dużo, ale spójrzmy na ostatnią ustawę o mrożeniu cen energii, która będzie kosztować prawie 20 miliardów. Zatem energetyka jest w tak poważnym kryzysie, że 140 miliardów w dekadę to wcale nie jest tak dużo.
Dla porównania należy wspomnieć, że 9 gigawatów to prawie dwa razy więcej niż posiada największa elektrownia w Bełchatowie. Z kolei 9 gigawatów to również niewiele więcej niż wszystkie elektrownie wiatrowe w Polsce razem wzięte i jednocześnie mniej niż fotowoltaika na terenie całego kraju. Te liczby dotyczą jednak tylko mocy zainstalowanej, a należy pamiętać, że pogoda w Polsce bywa nieprzewidywalna i w tym przypadku trudno o stabilne źródło energii.
Mimo zalet elektrowni atomowej, wciąż pojawia się wiele głosów przeciwników technologii jądrowej. Poza skrajnymi poglądowo ekologami jest też partia Zielonych, której członkowie uważają, że są lepsze rozwiązania energetyczne dla Polski - źródła odnawialne i biomasa.
Natomiast w Europie narasta konsensus, że bez atomu nie damy rady. Międzynarodowa Agencja Energetyczna i Komisja Europejska przyznają, że atom jest częścią rozwiązania z tego względu, że on nie ma zapewnić 100 proc. energii, ale ma zabezpieczać transformację, czyli coraz większy udział źródeł odnawialnych, które pracują nieregularnie, trochę nieprzewidywalnie i trzeba je czymś zabezpieczyć. Do tej pory robiliśmy to z pomocą węgla. Niemcy na etapie przejściowym chcieli polegać na tanim gazie z Rosji, który się bardzo mocno na nich teraz mści. Z kolei atom pozwala w sposób stabilny zabezpieczać źródła energii bez emisji dwutlenku węgla - wyjaśniał Jakóbik. W ten sposób polityka energetyczna współpracuje z polityką klimatyczną.
Amerykanie nie pozostają naszym jedynym wyborem w kwestii rozwoju energetycznego. Koreańczycy również złożyli Polsce ofertę z podobną propozycją. Jednak koreańska technologia musiałaby zostać sfinansowana głównie z prywatnych funduszy, ponieważ koszty dwóch elektrowni atomowych mogą okazać się zbyt duże do pokrycia dla Skarbu Państwa.
Według eksperta to nie są olbrzymie kwoty, są one wyobrażalne. Nieraz nie przerastają wydatków socjalnych sprzed kryzysu np. na program 500+ i inne subsydia. Można sobie wyobrazić taką inwestycję, szczególnie przy wersji, w której jest to przedsiębiorstwo z udziałem kapitału prywatnego z rynku, który jest coraz bardziej przychylny energetyce jądrowej.
Mimo wszystko, według Wojciecha Jakóbika problemem może być brak wystarczającej ilości materiałów do budowy elektrowni. Pewnym wyzwaniem będzie podział zasobów, bo budowa równolegle dwóch projektów po dwa reaktory to walka o zasoby: o cement, o różne podstawowe materiały, które przy nadwyrężonych łańcuchach dostaw, przy rosnącej inflacji będą przedmiotem starań z różnych stron, z różnych państw. Trzeba będzie te zasoby zapewnić - mówił.
Poza odpowiednią koordynacją mówi się o jeszcze jednym problemie. Z Westinghouse płyną głosy, według których amerykańska strona musiałaby się zgodzić na budowę elektrowni atomowej w Polsce przez Koreańczyków. Jak twierdzą, Korea wykorzystuje amerykańską technologię. Z kolei Koreańczycy zaznaczają, że reaktory zamawiali z różnych miejsc, gdy budowali swoją infrastukturę - w ten sposób posiadają własną technologię.
Ekspert w związku z tymi spekulacjami odpowiedział, że "koreańska firma kategorycznie zaprzeczyła tezie Westinghouse, że Amerykanie musieliby się zgodzić na przekazanie tej technologii Polakom".
Jeden z głównych argumentów Koreańczyków za wyborem ich oferty to polonizacja technologii. Koreańczycy w dekadę skoreanizowali technologię jądrową, potrafią tworzyć ją sami i przekonują, że to samo mogą zaoferować Polsce. To jest ważny argument w tej dyskusji - podsumował Jakóbik.
/oprac. Rafał Szarek