Po 25 latach z warszawskiej giełdy zniknie krakowska spółka Comarch, jedna z najbardziej znanych i największych polskich firm informatycznych. Taką decyzję podjęli spadkobiercy nieżyjącego już prof. Janusza Filipiaka.
Krzysztof Berenda z redakcji ekonomicznej RMF FM poinformował, że rodzina prof. Janusza Filipiaka ogłosiła tzw. wezwanie na akcje spółki Comarch.
To oznacza, że wszyscy posiadacze akcji spółki zostali wezwani do odsprzedania jej tych walorów za atrakcyjną początkowo cenę 315 zł.
Gdy o poranku to "wezwanie" zostało ogłoszone, na giełdzie akcje Comarchu kosztowały nieco ponad 280 zł. Teraz cena przekroczyła 320 zł.
Po to ten ruch? Jak wyjaśnił nasz dziennikarz, rodzina Filipiaków zawiązała porozumienie z funduszem inwestycyjnym CVC, który jest właścicielem chociażby sklepów Żabka.
W ten sposób Filipiakowie i CVC chcą wpompować w spółkę wiele milionów złotych i zrobić z niej potężnego gracza. Giełdowi inwestorzy byliby w tym przeszkodą.
Intensywny międzynarodowy rozwój będzie wiązał się ze znacznymi nakładami finansowymi (...) kosztem oczekiwanych przez inwestorów giełdowych krótkoterminowych wyników - powiedziała prezes Comarchu Anna Pruska, córka prof. Janusza Filipiaka.
Podsumowując - spółka może teraz przez jakiś czas nie przynosić zysków, by za lata stać się potęgą.