Żołnierze izraelscy nie opuszczą zajętych ostatnio terenów palestyńskich, dopóki nie wypełnią wyznaczonych im zadań - oświadczył rząd Izraela. Wstrzymanie odwrotu sił izraelskich to odpowiedź na dzisiejszy zamach samobójczy pod Hajfą, w którym zginęło osiem osób a czternaście zostało rannych.

Władze izraelskie zapowiedziały też, że utrzymana zostanie blokada Bazyliki Narodzenia dopóki nie poddadzą się wszyscy ukrywający się tam bojówkarze palestyńscy. Izrael i Palestyńczycy oskarżają się wzajemnie o dzisiejszy incydent w Betlejem, w którym ciężko ranny został ormiański zakonnik. Wiadomo jednak, że pierwszej pomocy udzielili mu żołnierze. Obecnie przebywa w izraelskim szpitalu w Jerozolimie.

Tymczasem operacja "Mury obronne" przenoszona jest stopniowo na sektor wiejski dokąd wielu terrorystów uciekło przed wojskiem. W Dżeninie poddało się kilku uzbrojonych Palestyńczyków a w gruzach znaleziono ciało dowódcy Dżihadu. Pod Hebronem zginął natomiast dowódca bojówek Hamasu.

W opublikowanym dziś liście do Watykanu izraelski prezydent Mosze Kacaw odmówił zagwarantowania bezpieczeństwa Palestyńczykom, którzy przebywają na terenie Bazyliki Narodzenia w Betlejem. Z kolei Parlament Europejski zażądał od Unii Europejskiej zawieszenia umowy stowarzyszeniowej z Izraelem. Parlament Europejski wzywa też Piętnastkę, by rozważyła wysłanie na Bliski Wschód sił międzynarodowych. Ale obie rezolucje nie zobowiązują Unii do niczego.

Jutro do Izraela przybywa amerykański sekretarz stanu, Colin Powell. Niewykluczone, że oprócz rozmów z władzami izraelskimi, Powell spotka się także z Jaserem Arafatem, przebywającym w areszcie domowym w opanowanym przez izraelskich żołnierzy Ramallah. Izraelscy politycy nazwali dzisiejszy zamach w Hajfie prezentem powitalnym dla Powella przygotowanym przez Palestyńczyków.

foto Jan Mikruta RMF

16:15