Największy na świecie krokodyl różańcowy trzymany w niewoli zdechł w parku rozrywki w Bunawan na filipińskiej wyspie Mindanao. Władze zapowiedziały już, że szczątki gada zostaną umieszczone w muzeum.
Burmistrz Edwin Cox Elorde oświadczył, że dobra passa miasta zaczęła się wraz z pojawieniem się ogromnego gada, którego chciały obejrzeć tłumy zwiedzających. Opłakuje go całe miasto, a właściwie cała prowincja. Telefony się urywają, ponieważ ludzie chcą opowiedzieć, jak bardzo ich to dotknęło - twierdzi burmistrz.
Lolong, którego wiek szacowano na ponad 50 lat, został schwytany we wrześniu 2011 roku na pobliskich bagnach po wielu zgłoszeniach o krokodylu atakującym ludzi. Krokodyl najprawdopodobniej zabił rybaka i 12-letnią dziewczynkę. Swoje imię zawdzięczał natomiast urzędnikowi ds. środowiska, który zmarł na zawał w czasie obławy na gada.
W 2012 roku Lolong, mierzący dokładnie 6,17 metra długości i ważący ponad tonę, został oficjalnie wpisany do Księgi rekordów Guinnessa. Zdetronizował blisko 5,5-metrowego Cassiusa, krokodyla z zoo w Australii.
Krokodyl od miesiąca niedomagał, najprawdopodobniej miał problemy z układem pokarmowym. Jego opiekunowie mówią, że od ubiegłego miesiąca nie chciał nic jeść. Ekolodzy zwracają uwagę, że historia Lolonga ilustruje los krokodyli różańcowych na Filipinach, które są wypierane z naturalnego środowiska przez rozbudowę osiedli mieszkaniowych.
(bs)