W mieście Bunol na wschodzie Hiszpanii odbyła się w środę tradycyjna Tomatina, czyli bitwa na pomidory. W tym roku za amunicję posłużyło 120 ton warzyw przywiezionych na siedmiu ciężarówkach.

W bitwie, która odbywa się co roku w ostatnią środę sierpnia, wzięło udział 22 tys. osób z niemal 30 krajów.

Festiwal organizowany w trakcie kilkudniowych obchodów ku czci patrona miasta, św. Ludwika Bertranda, cieszy się popularnością wśród Brytyjczyków, Japończyków, Amerykanów i Australijczyków, choć w ostatnich latach zaobserwowano znaczny wzrost osób pochodzących z Indii - podkreślają hiszpańskie media.

Skąd taka tradycja?

Początki pomidorowej bitwy sięgają 1945 roku, kiedy grupa nastolatków wszczęła bójkę podczas fiesty i zaczęła obrzucać się pomidorami z pobliskiego sklepu. W latach 50. XX wieku święto zostało czasowo zakazane, ale entuzjazm jego zwolenników doprowadził do uznania go za oficjalne obchody.

"Zgnieć pomidory przed rzuceniem, uderzenie będzie mniej bolesne" - piszą organizatorzy bitwy w poradniku dla uczestników, opublikowanym w internecie. Rekomenduje się ponadto założenie starych ubrań, butów z dobrą przyczepnością i gogli na oczy, a także zabranie futerałów ochronnych na telefon.

Kto zwolniony z opłat?

Bilet wstępu dla przyjezdnych, których było ok. 15 tys., kosztował w tym roku 15 euro.

Z opłat zwolnione są osoby mieszkające lub urodzone w Bunol i posiadające tam nieruchomości. Nowością w tym roku było wprowadzenie 30 biletów VIP w cenie 500 euro dla tych, którzy chcieli dostać się do ciężarówek z owocami.

Następna Tomatina, która w 2002 roku została ogłoszona przez hiszpańskie ministerstwo turystyki festiwalem o międzynarodowym znaczeniu turystycznym, będzie odbywać się po raz 80.

Poza Hiszpanią tomatiny odbywały się m.in. w Kolumbii, Chile, na Kubie, w Stanach Zjednoczonych, Indiach i Korei Południowej.

Hiszpańskie miasteczko opanowane przez pomidorową bitwęPrzedpołudnie Radia RMF24