Przed białostockim sądem stanęła dziś nauczycielka oskarżona o zamordowanie 11-letniego ucznia. O zbrodni tej głośno było pół roku temu. Do zabójstwa doszło w gabinecie lekarskim szkoły podstawowej w Czarnej Białostockiej. Oskarżona Mariola M. przyznała się do popełnienia zbrodni. Według prokuratury, kobieta zabiła chłopca, bo ten przeszkadzał jej w rozpoczęciu nowego życia z jego ojcem. Nauczycielce grozi nawet dożywocie. 25 kwietnia nasza reporterka Barbara Górska rozmawiała o tej tragedii z dyrektorem szkoły w Czarnej, psychologiem i przedstawicielem policji.
25.04.2001 W okolicach Czarnej Białostockiej na Podlasiu trwają poszukiwania nauczycielki podejrzanej o śmiertelne ugodzenie nożem jednego z uczniów. Do tragedii doszło na szkolnym korytarzu. Kobieta podcięła chłopcu gardło. 11-letni Piotr zmarł zanim przyjechało pogotowie. Wciąż nie wiadomo dlaczego doszło do tragedii. Barbara Górska rozmawia z dyrektorem szkoły Tadeuszem Matejko, komisarz Marią Kupajewską, rzeczniczką KWP w Białymstoku i Heleną Ochocką-Nocuń psychologiem w Kolegium Nauczycielskim w Warszawie.
Barbara Górska: Pan dyrektor Tadeusz Matejko jest nauczycielem matematyki. Nie uczył klasy 4 b, do której chodził Piotr, ale jest przełożonym Marioli M. – nauczycielki podejrzanej o dokonanie tej zbrodni. Panie dyrektorze, co się dzisiaj tutaj stało?
Tadeusz Matejko: Zszokowała nas dzisiejsza sytuacja. Uczeń został uśmiercony. Jest mi ciężko w tej chwili mówić z powodu emocji. Około dziewiątej rano dotarła do mnie wiadomość, że coś się uczniowi stało. Podjąłem czynności, które zazwyczaj podejmuje – czyli udaję się na miejsce wypadku, sprawdzam w jakim stanie jest poszkodowany i podejmuje odpowiednie działania, czyli wzywamy lekarzy albo pielęgniarkę, jeżeli to wystarczy. Dziś był to wypadek nietypowy. Początkowo myślałem, że to wypadek, ale okazało się, że uczeń jest zakrwawiony i leży nieruchomo. Sprawdziłem czy ma tętno. Okazało się, że nie jestem w stanie mu już pomóc. Sprawdziłem, czy został już sprowadzony lekarz i czy zostało wezwane pogotowie, ponieważ oceniłem, że jest to wypadek bardzo ciężki. Powiadomiłem policję i prokuraturę.
Barbara Górska: Długo rozmawiałam z dziećmi tutaj na boisku, z uczniami i muszę się Panu zwierzyć, że dobrze się o Panu wyrażają. O Marioli M. nie wyrażają się dobrze. Mówią, że była wredna i mówią, że potrafiła uderzyć ucznia podczas lekcji. Jedna z dziewczynek powiedziała, że musiała klęczeć na wysypanym z worka grochu. Czy to prawda? Czy Pan o tym wiedział?
Tadeusz Matejko: O takich zdarzeniach nie wiedziałem. Zawsze jest taka procedura, że jeżeli uczeń, rodzic czy nauczyciel przychodzi z jakąś skargą, to zawsze ją sprawdzam i badam gdzie jest przyczyna i co się faktycznie zdarzyło. W przypadku tej pani nie miałem żadnych sygnałów ani od rodziców ani od dzieci.
Barbara Górska: Może szkoda, że takich sygnałów nie było. Komisarz Maria Kupajewska, rzeczniczka KWP w Białymstoku zna przebieg śledztwa. Proszę nam powiedzieć co się zdarzyło i co dzieje się w tej chwili?
Maria Kupajewska : Około godziny 10 policja otrzymała informacje, że w szkole podstawowej w Czarnej Białostockiej doszło do tragedii, że w gabinecie lekarskim został znaleziony jedenastoletni chłopiec, zakrwawiony. Lekarz stwierdził, że dziecko nie żyje. Do pracy natychmiast przystąpili policjanci z grupy techników policyjnych, którzy dokonywali oględzin miejsca zdarzenia i zabezpieczali ślady na miejscu przestępstwa. Do pracy przystąpili także policjanci służb kryminalnych, policjanci operacyjni, bowiem z takiego wstępnego ustalenia dowiedzieliśmy się, że ostatnią osobą, która kontaktowała się z jedenastolatkiem była jedna z pracownic szkoły. W tej chwili policja poszukuje tej osoby. Kilkudziesięciu policjantów poszukuje zarówno tutaj, w Czarnej Białostockiej - sprawdza wszystkie możliwe miejsca gdzie ta osoba może przebywać - a także okoliczne lasy. Czarna Białostocka jest miejscowością usytuowaną pośrodku pięknej puszczy. W związku tym poszukiwanie przeniosły się już poza obszar miejsca zdarzenia. Mamy nadzieję, że odnajdziemy tę osobę.
Barbara Górska: Pani Helena Ochocka-Nocuń wykłada psychologię w Kolegium Nauczycielskim w Warszawie. Gdyby odrzeć tę historię z kryminalnego wątku, to nagle okaże się, że rozegrał się tutaj wielki ludzki dramat i wielki dramat środowiskowy zarazem. Jakim stresom musi poddany być nauczyciel, jak niedoskonała musi być piecza nad całym procesem szkolenia i wychowywania by mogło dojść do takiego dramatu, do zabójstwa ucznia w szkole?
Helena Ochocka-Nocuń: Ja uważnie przysłuchiwałam się całej dyskusji i wypowiedziom. I oczywiście w takiej sytuacji byłabym osobą bardzo nieodpowiedzialną, gdybym powiedziała, że umiem już podać wszystkie możliwe psychologiczne przesłanki tego zjawiska. Starałam się przede wszystkim dociec, czy to był jakiś proces czy takie zjawisko, które nastąpiło nagle. Z punktu widzenia psychologicznego to są dwie różne sytuacje. Można by było powiedzieć tak, że w takiej sytuacji doszło do wybuchu niekontrolowanych, bardzo negatywnych emocji w wyniku czego straciło życie dziecko. Ja, ucząc swoich nauczycieli, zawsze wychodzę z założenia – i powtarzam to omawiając rozwój emocjonalny- że tak naprawdę od nauczyciela powinno się wymagać dwóch rzeczy: dojrzałości emocjonalnej, która przekłada się na bardzo dobrą kontrolę swoich emocji, ale również na to, że nauczyciel jest modelem pewnych zachowań w sytuacjach trudnych, kiedy właśnie występują negatywne emocje. Twierdzę również, że nauczyciel powinien być osobą z bardzo wysokim poczuciem własnej wartości, dlatego, że wtedy jest mniej wrażliwy na wszystkie stresy związane z procesem nauczania, z kontaktami ze swoimi wychowankami. Są one czasem bardzo trudne , wymagają niesłychanych umiejętności społecznych, panowania nad sobą. Moje pierwsze spostrzeżenie jest takie, że być może gdzieś coś wskazywało na to, że ta nauczycielka – domniemana sprawczyni tego wypadku – nie była dojrzała emocjonalnie, źle kontrolowała swoje emocje.
Barbara Górska: Pan dyrektor bardzo uważnie słuchał tej wypowiedzi. Zgadza się Pan z nią?
Tadeusz Matejko: Oczywiście zgadzam się z tymi tezami, które Pani psycholog przedstawiła, tylko że dotyczy to nauczycieli, którzy prowadzą lekcje. Ten wypadek nie zdarzył się na lekcji, tylko na terenie szkoły i myślę, że dopiero prokuratura będzie mogła jasno określić powody. Jedno jest pewne – ta nauczycielka nie miała z tym uczniem żadnego kontaktu - ani w przeszłości ani obecnie nie była jego wychowawczynią.
Barbara Górska: Ludzie w Czarnej Białostockiej mówią, że będą się bali posyłać dzieci do Pańskiej szkoły, Panie dyrektorze. Czy Pan jest w tej chwili zdolny zdobyć się na jakiś optymizm, że mimo wszystko ta szkoła, grono pedagogiczne odzyska twarz, odzyska autorytet?
Tadeusz Matejko: Myślę, że kiedy ustaną emocję, kiedy prokuratura wyjaśni okoliczności wypadku wtedy, jak opadną emocje, wszyscy wyciągniemy odpowiednie wnioski. Myślę także, że szkoła w ostatnim czasie zyskiwała na dobrej opinii i to się utrzyma.
foto: Marcin Wójcicki RMF FM