Parlament Europejski skieruje do TSUE wniosek o tryb przyśpieszony rozpatrywania skargi Polski na rozporządzenie o mechanizmie "pieniądze za praworządność" - ustaliła dziennikarka RMF FM. Chodzi o to, żeby mechanizm był szybciej stosowany niż liczyły Polska i Węgry.
Europarlament przyjmie na sesji w dniach od 24 do 25 marca rezolucję w sprawie mechanizmu "pieniądze za praworządność". Jeżeli TSUE na ten wniosek przystanie i stwierdzi, że mechanizm jest zgodny z prawem UE, to będzie można go stosować już za kilka miesięcy, a nie za dwa lata jak chciały władze Polski i Węgier.
Przedstawiciele trzech największych frakcji Europejskiej Partii Ludowej, socjaldemokratów (S&D) oraz liberalnej Odnowić Europę potwierdzili w rozmowie z dziennikarką RMF FM, że PE skieruje wniosek o tryb przyśpieszony.
"W zasadzie prace nad wnioskiem już się rozpoczęły" - mówi jeden z rozmówców. "Parlament Europejskiej jest stroną w tym postępowaniu - może więc wnioskować o taki tryb rozpatrywania skargi" - usłyszała nasza dziennikarka w TSUE.
"Grupa EPL zainicjuje wniosek Parlamentu Europejskiego o przyspieszoną procedurę w sądzie" - przekazał eurodeputowany EPL Sarvamaa, który był negocjatorem Parlamentu Europejskiego w sprawie nowego mechanizmu. Liberałowie z Odnowić Europę zapowiadają nie tylko wniosek o przyśpieszony tryb w TSUE, ale grożą KE pozwem do TSUE jeżeli nie zacznie natychmiast stosować rozwiązania "pieniądze za praworządność".
"Chcemy przedłożyć rezolucję określającą termin, w którym Komisja Europejska ma wypełnić swoje zobowiązania, albo zostanie skierowany pozew do TSUE na mocy art. 265 TUE" (w sprawie zaniechania, niestosowania unijnego prawa - przyp.red).
Chodzi o to, że rozporządzenie o mechanizmie obowiązuje od 1 stycznia, jednak KE chce przestrzegać umowy do której doszło na szczycie w grudniu (w zamian za odstąpienie Polski i Węgier od weta - przyp.red).
Zapisy tej umowy we wnioskach końcowych szczytu UE zobowiązują KE do niestosowania mechanizmu do czasu aż TSUE wypowie się w sprawie jego zgodności z unijnym prawem. Komisja Europejska nie kwapi się więc, by wszczynać postępowania.
Zapisy ze szczytu nie są jednak wiążące prawnie i to chce wykorzystać prodemokratyczna większość w PE. Katalin Cseh, wiceprezes Odnowić Europę mówiła podczas debaty na temat mechanizmu warunkowości, że "fakt, że rządy Węgier i Polski atakują mechanizm praworządności, pokazuje, że jesteśmy na dobrej drodze. Dawno minęły czasy, kiedy UE była wykorzystywana jako bankomat dla dobrze połączonych oligarchów. Przygotowaliśmy się na wyzwanie prawne i nie mamy się czego obawiać: legalność mechanizmu zostanie zachowana. To jest taktyka opóźniania. Viktor Orban stara się zyskać na czasie do przyszłorocznych wyborów".
Już w grudniu mówiło się nieoficjalnie, że postulat, by odłożyć w czasie stosowanie mechanizmu wyszedł od Orbana. To premierowi Węgier najbardziej na tym zależało, bo w jego kraju kwitnie korupcja.
Viktor Orban chciał by mechanizm warunkowości mógł być stosowany dopiero po wyborach, żeby KE nie wyciągnęła na światło dzienne tego w jaki sposób jego partyjni koledzy - nawet on sam - wydatkują unijne środki.
Polska wspierała wówczas postulat Węgier, a unijni dyplomaci dziwili się że nasz kraj, który nie ma problemu z korupcją i ze źle wydatkowanymi środkami UE - wspiera Orbana w tej walce.
Teraz skargi do TSUE Polska i Węgry złożyły oddzielnie.
"Polskie władze jakby nie chciały firmować postulatów Węgier, o których wszyscy wiedzą czemu służą" - mówi rozmówca dziennikarki RMF FM w PE.
Polscy dyplomaci zaprzeczają jakoby miało to znaczenie i zapewniają, że różnice w argumentacji skarg są drugorzędne. Trybunał Sprawiedliwości i tak połączy te dwie sprawy w jedno postępowanie. Tak więc oba kraje będą musiały razem tłumaczyć się, dlaczego nie chcą by unijne środki i interes finansowy - chronił mechanizm warunkowości.
"Nie mamy nic przeciwko połączeniu w jedno postępowanie. Skargi są skoordynowane nawet czasowo. Zostały złożone dziś o godzinie 10" - przekazał nam polski dyplomata.