W Holandii powstał punkt, gdzie Polacy mogą składać skargi na nieuczciwe biura pośrednictwa pracy. "Czy spotkałeś się z nieprawidłowościami w pracy tymczasowej? Czy wiesz o nielegalnych praktykach przy pracy sezonowej?" - można przeczytać na stronie internetowej ministerstwa spraw socjalnych.
Holenderski minister ds. socjalnych Henk Kamp wzywa naszych rodaków i innych imigrantów do składania skarg na nieuczciwe biura pośrednictwa pracy. Co ciekawe, jeszcze kilka miesięcy temu ten sam polityk chciał deportować bezrobotnych Polaków.
Czy jego inicjatywa może naprawdę pomóc Polakom? W takiej formie na pewno nie - mówią przedstawiciele środowisk polonijnych, z którymi rozmawiała Katarzyna Szymańska-Borginon. Odezwała się pani po niderlandzku, a pracownicy sezonowi, którzy mają najwięcej problemów z agencjami pracy, nie znają języka - powiedziała Małgorzata Bos-Karczewska, redaktor naczelna portalu Polonia.nl, która próbowała dodzwonić się pod wskazany przez ministra numer.
Jak się okazuje, złożenie skargi też nie jest łatwe. Dotarcie do formularza w języku polskim wymaga sporej gimnastyki. Zwracają na to uwagę internauci, na przykład na portalu polonijnym wiatrak.nl.
Ponadto ten, kto składa skargę, nie ma co liczyć na odszkodowanie. Szefowa polsko-holenderskiej organizacji PLON, która pomaga Polakom, Elżbieta Rodenburg, uważa, że nawet, jeżeli inspekcja pracy nałoży karę na nieuczciwą agencję, to wcale nie oznacza, że pracownik odzyska to co, mu się prawnie należy.
Poczekajmy na rzeczywiste rezultaty tej inicjatywy - mówi Rodenburg. Do tej pory kary, które nakładała na nieuczciwe biura holenderska inspekcja pracy, trafiały do budżetu państwa, a pracownicy tymczasowi nie odzyskiwali należnych im zaległości. Nie wiadomo, czy skargi złożone za pośrednictwem portalu ministra Kampa, przyniosą pożądane rezultaty.
Nasza dziennikarka - Katarzyna Szymańska-Borginon - postanowiła to sprawdzić. W tym celu złożyła przez internet skargę na warunki zakwaterowania, jakie oferuje Polakom jedno z biur pośrednictwa pracy. Opisała je w swoim reportażu o Ogrodzie Marzeń.
Z podatków płaconych rocznie przez Polaków do budżetu Holandii wpływa rocznie miliard dwieście tysięcy euro. Gdyby Polacy przestali tam przyjeżdżać, byłby to poważny cios dla holenderskiej gospodarki. Firmy, które teraz zatrudniają Polaków, nie znalazłyby łatwo pracowników. Oznaczałoby to dla nich albo bankructwo, albo przeniosłyby produkcję do krajów spoza Unii.
Całe gałęzie holenderskiej gospodarki są uzależnione od pracy Polaków. To Polacy pracują przy uprawach tulipanów czy hiacyntów. Zatrudniani są w warzywnictwie i ogrodnictwie a także w przemyśle - głównie budownictwie i metalurgii. Holenderska gospodarka straciłaby miliardy euro, gdyby nas zabrakło. Korzyści dla holenderskiej gospodarki z pobytu Polaków w Holandii oblicza się na prawie 2 mld euro rocznie.
W zeszłym roku sprowadziliśmy z Holandii towary o wartości prawie 21 miliardów złotych - wynika z ostatnich wyliczeń Głównego Urzędu Statystycznego. To niemal cztery procent całego naszego importu.Sprowadzamy głównie maszyny - traktory i sprzęt rolniczy. Na następnym miejscu jest chemia i diamenty, które jubilerzy masowo sprowadzają z portu w Amsterdamie.
W ubiegłym roku towary z Holandii bojkotowali Rumuni. To był ich protest przeciwko zablokowaniu przez Holendrów wejścia Rumunii do strefy Schengen. Prezydent Traian Basescu zaapelował wtedy o niekupowanie holenderskich warzyw. W Rumunii zatrzymano także 15 ciężarówek z cebulkami i nasionami holenderskich tulipanów. Kilka z nich odesłano z powrotem do kraju pochodzenia.