W strzelaninie, jak wybuchła wczoraj na przystanku autobusowym przed gmachem Pentagonu w Arlington w aglomeracji waszyngtońskiej, gdzie mieści się siedziba resortu obrony USA, zginął jeden policjant, a wiele innych osób jest rannych - podała służba ochrony Pentagonu.
W komunikacie resortu obrony nie wskazano, jaka była przyczyna zgonu funkcjonariusza. Szef jednostki policyjnej zajmującej się ochroną Pentagonu Woodrow Kusse potwierdził jedynie, że wskutek strzelaniny wiele osób jest rannych.
W rozmowie z dziennikarzami zaznaczył, że nie chciałby spekulować na temat motywów, jakie kierowały sprawcą ataku. Odmówił też odpowiedzi na pytanie, czy ten ostatni trafił do aresztu. Przekazał jedynie, że śledztwo w sprawie incydentu jest prowadzone przez Federalne Biuro Śledcze (FBI).
Bezpośrednio po ataku siedziba ministerstwa obrony USA została zamknięta. Po wkroczeniu do akcji policji i sprawdzeniu miejsca budynek został ponownie otwarty.
Wydałem polecenie opuszczenia flag do połowy masztu przed głównym wejściem do Pentagonu dla uhonorowania zabitego policjanta - poinformował sekretarz obrony Lloyd Austin.
Według mediów, na miejscu, gdzie doszło do zdarzenia, słychać było kilkanaście strzałów. Lokalny portal Arlington Now przekazał, że co najmniej trzy osoby zostały ranne. Straż pożarna hrabstwa Arlington poinformowała, że do szpitala przewieziono kilku pacjentów.
W odpowiedzi na "działania policji" Pentagon został postawiony w stan lockdownu, zaś pociągi metra tymczasowo omijały stację Pentagon.