Rosyjskie ministerstwo obrony stwierdziło, że sytuacja w Górskim Karabachu, gdzie doszło w ostatnich dniach do eskalacji, została "ustabilizowana" przez siły pokojowe. Azerbejdżan natomiast przekazał, że twierdzenia rosyjskich wojskowych nie są prawdziwe i jego armia "w pełni kontroluje sytuację operacyjną" w zajętej osadzie.
W wyniku negocjacji strona azerbejdżańska wycofała swoje jednostki z obszaru osady Paruch - przekazał rosyjski resort obrony.
Ministerstwo obrony Azerbejdżanu z kolei napisało, że twierdzenia rosyjskich wojskowych nie są prawdziwe.
Nie zmieniły się pozycje armii azerbejdżańskiej we wsi Paruch, która jest częścią suwerennych terytoriów naszego kraju - napisano. Nasza armia w pełni kontroluje sytuację operacyjną - podkreślono.
Baku w oświadczeniu po raz kolejny podkreśliło, że według nich nie ma jednostki administracyjnej nazywanej "Górskim Karabachem".
Sytuacja w Górskim Karabachu zaostrzyła się 24 marca. Według Rosjan, Azerbejdżan wprowadził swoje wojska na teren, za który odpowiedzialne są rosyjskie siły pokojowe i zaatakował jednostki armii autonomicznej republiki Górskiego Karabachu za pomocą dronów.
Azerbejdżan z kolei przekonuje, że działa na własnym terytorium. Baku oskarża Armenię o złamanie postanowienia z 10 listopada 2020 roku, gdyż nie wycofała wojsk z azerskich terenów.
Separatystyczny Górski Karabach to ormiańska enklawa, znajdująca się de iure (wg prawa) na terytorium Azerbejdżanu. Region ten oraz kilka przylegających do niego terenów (również na terytorium Azerbejdżanu) od wojny w latach 90. ubiegłego wieku kontrolowali Ormianie.
We wrześniu 2020 roku Azerbejdżan podjął próbę odzyskania kontroli nad regionem. Po sześciu tygodniach walk, w trakcie których Baku uzyskało znaczną przewagę i zdobycze terytorialne, w nocy z 9 na 10 listopada podpisano trójstronne (Armenia, Azerbejdżan oraz Rosja jako gwarant) porozumienie pokojowe.
Na jego mocy doszło do zawieszenia broni, a do regionu wprowadzono rosyjskie siły pokojowe, które mają tam pozostać co najmniej do 2025 roku. Armenia zobowiązała się do przekazania Azerbejdżanowi zajętych terenów w Górskim Karabachu oraz trzech rejonów przylegających do niego. Drogę łączącą Armenię ze stolicą separatystycznego regionu Stepanakertem mają ochraniać rosyjskie wojska.
Porozumienie, które wywołało euforię w Azerbejdżanie, stało się przyczyną konfliktu politycznego i protestów w Armenii. Opozycja i wielu jej zwolenników wyszło na ulicę, domagając się dymisji premiera Nikola Paszyniana jako "zdrajcy". Rozejm uznali oni za kapitulację.