Ministerstwo obrony Azerbejdżanu zażądało od Rosji wycofania armeńskich wojsk z terenów, które przez społeczność międzynarodową uznawane są za azerskie. Ministerstwo zabroniło też używania nazwy "Górski Karabach", ponieważ, jak podano w oświadczeniu, jest to część Azerbejdżanu, a Górski Karabach nie istnieje.
"Ministerstwo obrony Azerbejdżanu wzywa ministerstwo obrony Rosji, zgodnie z trójstronnymi postanowieniami, do całkowitego wycofania wojsk armeńskich i nielegalnych armeńskich bojówek militarnych z obszaru, który przez społeczeństwo międzynarodowe uznawany jest za teren Azerbejdżanu" - czytamy w komunikacie.
"Wzywamy również do niefałszowania ruchów sił zbrojnych Azerbejdżanu na suwerennych terytoriach naszego kraju i nieużywania nazwy ‘Górski Karabach’" - dodaje ministerstwo.
W nocy z 24 na 25 marca jednostki sił zbrojnych Azerbejdżanu zaatakowały bazy armii armeńskiej.
Dzień wcześniej azerskie siły przekroczyły granicę terenu, za który odpowiedzialne miały być pokojowe siły rosyjskie. Azerowie mieli się pojawić we wsi Parukh. Według mediów, Rosjan w Górskim Karabachu nie ma, bo walczą w Ukrainie.
25 marca azerski minister obrony generał Zakir Hasanow przeprowadził rozmowę telefoniczną z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu. Szefowie resortów omówili sytuację w nieuznawanej Republice Górskiego Karabachu.
W kolejnych dniach władze Azerbejdżanu przekazały, że nie zgadzają się z oświadczeniem Rosji o złamaniu traktatu i wkroczeniu sił azerskich na obszar odpowiedzialności sił pokojowych Federacji Rosyjskiej.
Azerbejdżan stwierdził, że postanowienie z 10 listopada 2020 roku złamały władze Armenii, które nie wycofały swoich wojsk z azerskich terenów. W oświadczeniu stwierdzono również, że stanowisko Rosji jest sprzeczne z umową sojuszniczą zawartą pomiędzy Azerbejdżanem i Rosją 22 lutego br.
Separatystyczny Górski Karabach to ormiańska enklawa, znajdująca się de iure (wg prawa) na terytorium Azerbejdżanu. Region ten oraz kilka przylegających do niego terenów (również na terytorium Azerbejdżanu) od wojny w latach 90. ubiegłego wieku kontrolowali Ormianie.
We wrześniu 2020 roku Azerbejdżan podjął próbę odzyskania kontroli nad regionem. Po sześciu tygodniach walk, w trakcie których Baku uzyskało znaczną przewagę i zdobycze terytorialne, w nocy z 9 na 10 listopada podpisano trójstronne (Armenia, Azerbejdżan oraz Rosja jako gwarant) porozumienie pokojowe.
Na jego mocy doszło do zawieszenia broni, a do regionu wprowadzono rosyjskie siły pokojowe, które mają tam pozostać co najmniej do 2025 roku. Armenia zobowiązała się do przekazania Azerbejdżanowi zajętych terenów w Górskim Karabachu oraz trzech rejonów przylegających do niego. Drogę łączącą Armenię ze stolicą separatystycznego regionu Stepanakertem mają ochraniać rosyjskie wojska.
Porozumienie, które wywołało euforię w Azerbejdżanie, stało się przyczyną konfliktu politycznego i protestów w Armenii. Opozycja i wielu jej zwolenników wyszło na ulicę, domagając się dymisji premiera Nikola Paszyniana jako "zdrajcy". Rozejm uznali oni za kapitulację