Po śmierci matki i dziecka podczas rejsu promem Stena Spirit z Gdyni do Karlskrony pojawiają się nowe informacje na temat tragedii. Wczoraj prokuratura zmieniła kwalifikację czynu w śledztwie. Jest ono prowadzone w sprawie zabójstwa. Media przekazują także, co widać na nagraniach z monitoringu.
"Super Expressowi" udało się nieoficjalnie dowiedzieć, co widać na zapisie z monitoringu z promu. "Kobieta trzyma dziecko, które obejmuje ją na wysokości bioder. Ustalono, że dziecko było niepełnosprawne" - przekazano.
Na statku zainstalowanych jest mnóstwo kamer, które z pewnością zarejestrowały, co działo się feralnego dnia na pokładzie. Z nieoficjalnych ustaleń "SE" wynika, że zarówno wózek, jak i telefon rodziny zostały zabezpieczone przez śledczych.
Z kolei "Faktowi" udało się dotrzeć do pasażerów promu. Wyszłam na pokład na chwilę, bo nie miałam kurtki, a mocno wiało. Z tyłu zobaczyłam siedzącą w kurtce kobietę, siedziała w cieniu przy ścianie na ławce, obok stał wózek z dzieckiem - mówi w rozmowie z portalem jedna z pasażerek. Daszek wózka był opuszczony i nie widziałam twarzy dziecka. Ale zwróciłam uwagę, że dziecko było duże, za duże jak na dzieci, które normalnie siedzą w wózku. Kobieta siedziała z opuszczoną głową - podkreślała.
Jak dodała, matkę z synem widziała z ok. 10-12 m odległości i "dosłownie chwilę". Ona siedziała na ławce przy ścianie, w cieniu, tylko stopy dziecka były w słońcu - relacjonuje "Faktowi" pasażerka promu.
Jej uwagę zwróciło też zachowanie kobiety z synem. Siedziała ze spuszczoną głową, jakby przygnębiona albo zmęczona. Nie widać było u niej żadnej energii.
Widziałam nóżki dziecka. Były gołe, bez długich spodni, miał sandałki bez skarpet. Wózek był większy niż zwykłe dziecięce spacerówki. Przemknęło mi przez myśl, że jest niepełnosprawne - opowiada.
W sobotę Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zmieniła kwalifikację czynu w śledztwie.
W wyniku podjętych czynności w sprawie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku dotyczącej śmierci dwojga polskich obywateli aktualnie śledztwo w tej sprawie prowadzone jest w sprawie zabójstwa dziecka i targnięcia się na życie przez matkę - przekazała w sobotę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk.
O wszczęciu śledztwa w sprawie wypadku, do którego doszło w czwartek na wodach terytorialnych Szwecji, Prokuratura Okręgowa w Gdańsku poinformowała w piątek. Wówczas dotyczyło ono czynu z art. 155 Kodeksu karnego, to jest w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi także szwedzka prokuratura. Wszczęliśmy wstępne śledztwo, w którym kwalifikacja przestępstwa - to morderstwo, ale nie ma podejrzanego. Śledztwo ma na celu próbę wyjaśnienia, co się stało (na promie) - informowała w piątkowym komunikacie prokurator Stina Brindmark z prokuratury w Karlskronie.
W czwartek po południu z płynącego z Gdyni do szwedzkiej Karlskrony promu Stena Spirit wypadł 7-letni chłopiec, a za nim skoczyła 36-letnia kobieta - matka dziecka. Statek zawrócił.
Wcześniej szwedzkie służby morskie informowały, że chłopiec miał potknąć się i wypaść z burtę, a matka skoczyć mu na ratunek. Wersji tej nie potwierdzała w czwartek rzeczniczka Stena Line Polska - Agnieszka Zembrzycka. Podkreśla, że przeczy temu zapis monitoringu. Nie udzieliła jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak wyglądały dramatyczne wydarzenia na promie.
Natychmiast zwodowano łódź, która wzięła udział w akcji poszukiwawczej. Po około godzinie kobieta i dziecko zostali odnalezieni i zabrani do szpitala w Karlskronie. Na miejscu pracowały służby ratownicze ze Szwecji oraz Polski z wykorzystaniem statków oraz helikopterów.
W piątek rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka poinformował, że chłopiec i kobieta zmarli.