Zaledwie kwadrans trwała ocena strat wyrządzonych przez antyterrorystów w mieszkaniu łodzianki. Policjantki, które dziś spotkały się z panią Małgorzatą obejrzały szkody i zaproponowały tylko, że poszkodowana dostanie zaliczkę na wymianę zniszczonych drzwi i wykładziny.
Wizyta była bardzo krótka – trwała zaledwie kwadrans - i mało konkretna. Pani Małgorzata dowiedziała się tylko, że policja przeleje na jej konto zaliczkę na zakup zniszczonych drzwi i wykładziny. Ale funkcjonariuszki nie podały żadnych terminów.
Poszkodowana zastanawia się, po co funkcjonariuszki ją odwiedziły. Może po to, żeby mnie zobaczyć? Tak naprawdę to nie wiem. Jest to śmieszne, bo przyjeżdżać aż z Warszawy po to, żeby zobaczyć dziurę wypaloną w wykładzinie, czy drzwi popsute? – komentuje pani Małgorzata.
Nie ma też żadnych ustaleń na piśmie. Pani Małgorzata żartuje, że policjantki przyjechały zmierzyć drzwi.
Na początku marca antyterroryści pomylili mieszkania. Wrzucili granat hukowy do mieszkania pani Małgorzaty, zamiast do lokalu zajmowanego przez poszukiwanego przez nich mężczynę.