Prokuratura podważa opinię biegłego ws. Sławomira Nowaka. Jak ustalił reporter śledczy RMF FM, prokuratorzy prawdopodobnie powołają kolejnego eksperta, który będzie musiał wyliczyć wartość zegarka ministra transportu. Według poprzedniego, kosztował on około 10 tysięcy złotych.

Wycena była potrzebna prokuraturze, która wyjaśnia dlaczego Sławomir Nowak nie wpisał do oświadczenia majątkowego prezentu jaki dostał od rodziny.

Nowy biegły ma ustalić przede wszystkim, czy wyliczenia jego poprzednika były wiarygodne. Twierdził on, że w momencie już samego kupna, zegarek traci na wartości około 30 procent. Z każdym rokiem jego wartość spada o kolejne siedem procent.

Jednak, nawet gdyby nie doszło do powołania nowego biegłego, to prokuratura i tak planuje zapytać właścicieli sklepów o wartość tego konkretnego modelu. To sygnał, że śledczy nie do końca wierzą w poprzednią opinię. Jest także inna wątpliwość: jak się okazuje rodzina ministra kupiła zegarek z rabatem i nie wiadomo od jakiej sumy liczyć jego wartość.

Sprawa okazała się tak skomplikowana, że śledztwo na pewno jeszcze potrwa i być może nie skończy się umorzeniem.

"Zegarkowa" afera w rządzie

Pod koniec kwietnia "Wprost" napisał, że Sławomir Nowak ma koleżeńskie układy z biznesmenami zarabiającymi na kontraktach z państwowymi firmami i doradzającymi PO. Tygodnik opisał m.in. wizyty ministra w ekskluzywnym klubie w Warszawie, gdzie został zaproszony przez osoby związane z firmą, która ma kontrakty z państwowymi spółkami i instytucjami rządowymi. Szef resortu transportu miał też wymieniać się z jednym z biznesmenów zegarkami.

O zegarku ani o leasingowaniu samochodu Sławomir Nowak do niedawna nie informował w swym oświadczeniu majątkowym - "Wprost" ujawnił, że minister zadeklarował to dopiero w najnowszym opublikowanym na sejmowych stronach oświadczeniu.