Prokuratura przesłuchała ministra Sławomira Nowaka w śledztwie dotyczącym jego zegarków. Prawdopodobnie postępowanie zostanie umorzone, ponieważ biegły zatrudniony przez prokuraturę wycenił zegarek Nowaka na 10 tys. złotych, a zgodnie z prawem do rejestru korzyści majątkowych należy wpisywać przedmioty warte ponad 10 tys. złotych.
Jak ustalił reporter RMF FM, minister transportu został przesłuchany w specjalnym trybie artykułu 183 kodeksu postępowania karnego. Świadka przesłuchuje się uprzedzając go, że może odmówić składania zeznań jeśli te mogłyby narazić jego lub jego bliskich na odpowiedzialność karną. Prokurator czuje, że świadek może mieć związek ze zdarzeniem, które kwalifikuje jako przestępstwo i na wszelki wypadek uprzedza - tłumaczy profesor karnista Zbigniew Ćwiąkalski.
Jak ustalił nieoficjalnie reporter RMF FM, śledczy pytali Sławomira Nowaka o to skąd miał i ile są warte posiadane przez niego zegarki oraz o to, dlaczego nie wpisał tego najbardziej wartościowego do rejestru korzyści.
Roman Osica ustalił też, iż biegły zatrudniony przez prokuraturę wycenił zegarek ministra Nowaka na 10 tysięcy złotych. To oznacza, że najprawdopodobniej śledczy umorzą postępowanie w sprawie ministra transportu. Prawo mówi bowiem, że do rejestru korzyści trzeba wpisywać przedmioty warte więcej niż 10 tysięcy.
Sam Nowak twierdził wcześniej, że jego zegarek kosztował kilkadziesiąt tysięcy złotych. Biegły oszacował jednak wartość zegarka na chwilę, gdy miał on być umieszczony w rejestrze korzyści. Biegły w swojej opinii tłumaczy, że zegarek w chwili zakupu traci na swojej rynkowej wartości 30 procent a z każdym kolejnym rokiem 7 procent. Dlatego w momencie, gdy minister powinien był go wpisać do rejestru, jego wartość ekspert oszacował o wiele niżej. Ta opinia oznacza, że Nowak mógł nie wiedzieć, że trzeba zegarek wpisać do rejestru. Dlatego najprawdopodobniej śledztwo zostanie umorzone, choć decyzji jeszcze nie ma a prokuratura zamierza przesłuchać kilku kolejnych świadków w tej sprawie.
W końcu kwietnia "Wprost" napisał, że Nowak ma koleżeńskie układy z biznesmenami zarabiającymi na kontraktach z państwowymi firmami i doradzającymi PO. Tygodnik opisał m.in. wizyty ministra w ekskluzywnym klubie w Warszawie, gdzie był zapraszany przez osoby związane z firmą, która ma kontrakty z państwowymi spółkami i instytucjami rządowymi. W artykule napisano również, że Nowak wymieniał się z jednym z biznesmenów zegarkami. O zegarku ani o leasingowaniu samochodu Nowak do niedawna nie informował w swym oświadczeniu majątkowym - "Wprost" ujawnił, że minister zadeklarował to dopiero w najnowszym opublikowanym na sejmowych stronach oświadczeniu.
(mpw)