Nie brałem udziału w rozmowie, nie ma nagrania, sprawa jest skomplikowana, proszę o cierpliwość, to jest relacja, którą słyszałem - w ten lakoniczny sposób Radosław Sikorski odpowiadał na pytania dziennikarzy dot. rzekomej propozycji Putina o podziale Ukrainy i zajęciu Lwowa. Użytkownicy Twittera nie zostawiają na marszałku Sejmu suchej nitki: "Zachował się jak plotkarz, a nie dyplomata. Żenada".
Wczoraj amerykańska gazeta Politico opublikowała rozmowę z byłym szefem polskiej dyplomacji. Radosław Sikorski stwierdził w wywiadzie, że "Władimir Putin chciał, byśmy wzięli udział w podziale Ukrainy". Rosjanie wysyłali nam takie sygnały. Wiedzieliśmy, że tak myślą od lat, że chcą, byśmy wysłali tam wojsko - mówił.
Dziś Radosław Sikorski podczas konferencji prasowej nie udzielił odpowiedzi na niemal żadne z zadanych przez dziennikarzy pytań dot. tej sprawy. Stwierdził tylko, że "sprawa jest skomplikowana", a wszystkie kwestie wyjaśnił "w rozmowie z jednym z portali" [Co powiedział Sikorski? Przeczytajcie TUTAJ].
Proszę o moment cierpliwości - powtarzał Sikorski i... odszedł od stojących dziennikarzy. Wcześniej odpowiedział jedynie krótko, że osobiście nie brał udziału w rozmowie z Donaldem Tuskiem i Władimirem Putinem, a kwestia "podziału Ukrainy i zajęcia Lwowa" to "relacja, którą usłyszał".
Użytkownicy Twittera w dosadny sposób skomentowali zachowanie byłego szefa MSZ.
"Zachował się jak plotkarz, a nie dyplomata. Żenada" - napisał Dariusz Joński z SLD, "Gołota zbiegał z ringu w lepszym stylu niż Sikorski z konferencji w Sejmie" - wtórował mu Jacek Kurski.
Sprawę skomentował również prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Zapowiedział, że partia złoży wniosek o odwołanie Radosława Sikorskiego z funkcji marszałka.
Posłowie Platformy Obywatelskiej odmawiają komentowania zachowania marszałka.
Do wypowiedzi Sikorskiego w wywiadzie dla amerykańskiej gazety odniósł się również Leszek Miller w Kontrwywiadzie RMF FM. Jak powiedział szef SLD, Sikorski "stawia w bardzo trudnej sytuacji Tuska". Przeczytaj więcej TUTAJ.
Rano przekazano natomiast informację, że Kreml nie ma zamiaru w żaden sposób reagować na słowa byłego szefa polskiej dyplomacji. "To brednie" - powiedział rosyjskiemu dziennikowi "RBK", Dmitrij Pieskow, rzecznik rosyjskiego prezydenta.
Pojawia się wiele bredni zarówno od żywych osób, jak i wymyślonych - tłumaczył Pieskow. Rządowa "Rossijskaja Gazieta" publikuje z kolei jego komentarz dla agencji ITAR-TASS: Po pierwsze, słabo znamy publikacje tego wydawnictwa. W sumie ta informacja przypomina kaczkę dziennikarską. Podobnie Rosja reagowała po tym, kiedy wyszło na jaw, że Putin groził, że może zająć Kijów kiedy zechce, a także Warszawę, Wilno, czy Rygę - mówił.