Dyrekcja łódzkiego szpitala im. Korczaka zawiesiła w obowiązkach dwóch lekarzy, którzy w nocy z soboty na niedzielę w stanie nietrzeźwym pełnili dyżur. Jeden z nich miał ponad 2 promile alkoholu, drugi odmówił badania. Policję zawiadomił ojciec, którzy przyjechał na izbę przyjęć z chorym dzieckiem. Sprawą zajęła się już prokuratura. Dziś ma zapaść decyzja, czy lekarze stracą pracę w szpitalu.

W sobotę wieczorem na izbę przyjęć łódzkiego szpitala zgłosił się mężczyzna z 1,5-rocznym dzieckiem, które miało rozcięty policzek i wymagało niewielkiego zabiegu chirurgicznego. Małego pacjenta przyjął lekarz, od którego czuć było – zdaniem ojca dziecka - alkohol. Wówczas mężczyzna poprosił o przyjście drugiego lekarza. Okazało się, że on również jest pijany. Mężczyzna powiadomił policję.

Ale na badanie alkomatem zgodził się tylko jeden z lekarzy. Stwierdzono u niego ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Drugi z lekarzy odmówił dmuchania w alkomat. Został przewieziony do stacji pogotowia ratunkowego, gdzie miało zostać przeprowadzone badanie krwi. Jednak dyżurujący w pogotowiu lekarz przeprowadził jedynie obserwację-wywiad i orzekł, iż lekarz jest trzeźwy.

Trwają czynności śledcze prowadzone pod nadzorem prokuratury. Jeśli lekarzom zostanie udowodniona wina, grozi dyscyplinarne zwolnienie z pracy.

Foto: Archiwum RMF

08:20