Wojna z Irakiem będzie nieunikniona, jeśli przywódca tego kraju, Saddam Hussajn nie zdecyduje się na rozbrojenie - powiedział w przemówieniu radiowym prezydent USA, George W. Bush. Irackie zbrojenia to poważne i ciągle rosnące zagrożenie dla naszego kraju - dodał przywódca Stanów Zjednoczonych.
Nasz kraj ceni życie i nie zamierza z nikim toczyć wojny, chyba że jest to niezbędne dla naszego bezpieczeństwa i sprawiedliwości - stwierdził Bush. Irackiego dyktatora nazwał okrutnym i niebezpiecznym. Pojutrze prezydent wygłosi telewizyjne przemówienie na temat Iraku, by po raz kolejny wyjaśnić Amerykanom, jak wielkim zagrożeniem jest iracka broń masowego rażenia - chemiczna i biologiczna.
Rosnące prawdopodobieństwo amerykańskiego uderzenia na Irak wywołało falę antywojennych protestów na całym świecie. Tysiące ludzi przeszło ulicami włoskich miast. Na Krecie przeciwnicy wojny starli się z policją kilkaset metrów od budynku, w którym odbywa się spotkanie ministrów obrony z państw Unii Europejskiej. Setki ludzi demonstrowało przeciwko wojnie także w Australii, tuż obok amerykańskiej bazy wywiadowczej.
Tymczasem amerykański Kongres debatuje właśnie nad rezolucją, zezwalająca amerykańskiej administracji na użycie siły wobec Iraku, jeśli będzie to konieczne.
Poparcie tej rezolucji przez Kongres pokaże determinację Stanów Zjednoczonych i pomoże skłonić Narody Zjednoczone do działania - uważa prezydent Bush. Rada Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych dyskutuje właśnie nad tekstem nowej, oenzetowskiej rezolucji dotyczącej Iraku, w której ma się znaleźć ultimatum - albo rozbrojenie, albo surowe konsekwencje. Jednak za takim kształtem dokumentu ONZ opowiadają się tylko Amerykanie i Brytyjczycy. Sprzeciw wyrażają Rosja, Francja i Chiny, a bez zgody tych trzech państw nie da się uchwalić stosownego dokumentu.
Foto: Archiwum RMF
19:45