Jestem gotów do debaty z Anną Fotygą, zgadzam się na jej warunki, by debata odbyła się na Pomorzu - mówi w Przesłuchaniu RMF FM Radosław Sikorski. "PiS buduje państwo podziemne zamiast naziemnego, mam nadzieję, że wyborcy to ocenią" - dodaje. Odnosząc się do sytuacji Polaków na Litwie podkreśla: "przyszedł najwyższy czas, po 20 latach stosunków, w których to Polska oferowała swoją przyjaźń, na gest wzajemności".
Agnieszka Burzyńska: Cytując klasyka: "Dwója, lufa, zero". To pasuje do stosunków polsko - litewskich, prawda?
Radosław Sikorski: To trzeba by zapytać naszych litewskich kolegów, czy są zadowoleni.
Agnieszka Burzyńska: My nie jesteśmy zadowoleni...
Radosław Sikorski: Litewscy politycy mówią, że te stosunki są dobre. My jesteśmy rozczarowani nierealizowaniem od tylu już lat składanych obietnic, takich irytujących spraw, jak brak ustawy o pisowni nazwisk, brak zwrotu ziemi. Teraz, zamiast rozwiązać jeden z tych problemów, doszedł nam nowy w postaci ustawy edukacyjnej, przeciwko której protestują Polacy na Litwie.
Agnieszka Burzyńska: Musi być bardzo źle, skoro z nagłą interwencją już jutro wyrusza do Wilna Donald Tusk. Takich planów do przedwczoraj nie miał. Jaka to ważna inicjatywa, którą zamierza przedstawić premier na Litwie?
Radosław Sikorski: Chcielibyśmy się dowiedzieć, co władze litewskie zamierzają. Liczylibyśmy na to, że nawiążą wreszcie dialog z własnymi obywatelami, którym oni mówią, że to jest wszystko dla ich dobra, a którzy ewidentnie widzą to inaczej, gdyż złożono 60 tysięcy podpisów pod protestem.
Agnieszka Burzyńska: To prawda. Czy my mamy jakieś konkretne propozycje z naszej strony?
Radosław Sikorski: My uważamy, że nie można pogarszać sytuacji mniejszości. Szkolnictwo rzeczywiście na Litwie jest dla mniejszości większe niż w innych krajach, to jest największa sieć polskich szkół na świecie. Tutaj trzeba oddać, że taki stan Litwa odziedziczyła z czasów sowieckich. My zadajemy pytanie, czy trend jest w kierunku utrzymania tej sytuacji, czy zmiany jej na gorsze z punktu widzenia mniejszości.
Agnieszka Burzyńska: Ta inicjatywa premiera skierowana jest do litewskich władz, bo to pan mówił o inicjatywie, czy do mniejszości polskiej? Czy premier po prostu przedstawi ten plan pomocy dla polskiego szkolnictwa na Litwie, przygotowany w pańskim ministerstwie?
Radosław Sikorski: Będziemy robić jedno i drugie. Litwa jest suwerennym krajem i kontroluje swoje terytorium i to Litwa musi zdecydować, że chce być przykładem dobrego traktowania mniejszości.
Agnieszka Burzyńska: Ale my możemy pomóc Polakom na Litwie w jakiś sposób finansowo, więc pytam o szczegóły tego planu.
Radosław Sikorski: Premier porozmawia za swoim odpowiednikiem litewskim, licząc na to, że Litwa chce być krajem z nami zaprzyjaźnionym i wobec tego wysłucha naszych argumentów, a jednocześnie mamy takie instytucje, jak: Wspólnota Polska, Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie, nasze Ministerstwo Edukacji też skromne środki Departamentu Konsularnego i Polonii, Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Będziemy nieść pomoc naszym rodakom na Litwie.
Agnieszka Burzyńska: A ile pieniędzy ma pan w swoim ministerstwie, w tym planie? Ile pieniędzy pan na to przeznacza?
Radosław Sikorski: To jest pewien paradoks i rzeczywiście wymagałoby to decyzji parlamentu, bo MSZ ma obowiązek niesienia pomocy Polakom na całym świecie. Natomiast gro środków, blisko 90 procent wydawanych na te cele jest poza Ministerstwem Spraw Zagranicznych, mimo że to służba konsularna ma najlepszą wiedzę, ma sieć i możliwości niesienia tej pomocy. Tu apelowałbym do Sejmu następnej kadencji, aby dać nam więcej środków.
Radosław Sikorski: Wydaje mi się, że to na czym nam najbardziej zależy to to, aby Polacy chcieli chodzić do polskich szkół. Zresztą nie tylko na Litwie. Mamy kilka milionów naszych rodaków, którzy chcą, by ich dzieci utrzymały kontakt z polską szkołą, aby utrzymały polską tożsamość.
Agnieszka Burzyńska: Dlatego uparcie pytam o pomoc.
Radosław Sikorski: Dosłownie w tych tygodniach przeznaczamy dodatkowy milion złotych na to, aby w krajach Unii Europejskiej Polacy mogli tworzyć szkoły społeczne, które będziemy subsydiować. To znaczy: jeśli się zbierze grupa rodziców i powie, że tworzy szkołę społeczną, to konsul będzie mógł pewną proporcję kosztów ponieść. Uważam, że to jest lepszy model niż dotychczasowych szkół przy ambasadach, które są. I będą. Ale mamy miliony osób, które z tego nie mogą skorzystać - mieszkają w rozproszeniu, a mogą stworzyć szkołę społeczną.
Agnieszka Burzyńska: Jest w panu nadzieja, że po tej niedzieli Donalda Tuska na Litwie w stosunkach polsko-litewskich zacznie się budowanie spokoju, szacunku itd.
Radosław Sikorski: To zależy od strony litewskiej. Mamy nadzieję, że wizyta premiera uświadomi naszym sąsiadom i sojusznikom, jak poważnie traktujemy tę sprawę i że przyszedł najwyższy czas po 20 latach stosunków, w których to Polska oferowała swoją przyjaźń, gest wzajemności.
Agnieszka Burzyńska: Na chwilę przenieśmy się na krajowe podwórko. Jarosław Kaczyński w wersji "light", czyli bez tez o niedemokratycznym państwie, zmartwił pana?
Radosław Sikorski: Jestem w Sopocie na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej - to mnie absorbowało cały wczorajszy dzień. Tak więc najnowszej wersji Jarosława Kaczyńskiego nie śledzę.
Agnieszka Burzyńska: Kiedy odbędzie się pańska debata z Anną Fotygą?
Radosław Sikorski: To zależy od pani minister Fotygi. Jestem na Pomorzu, gotów do debaty choćby dzisiaj. Z kurtuazji wobec mojej poprzedniczki zgadzam się, aby debata mogła się odbyć tu, gdzie ona chce, czyli na Pomorzu. Uważam, że społeczeństwo ma prawo do tego, aby koncepcje i propozycje rywali w wyborach były ocenione w formie debaty. My jesteśmy do niej gotowi, jeżeli PiS buduje państwo podziemne zamiast naziemnego, to mam nadzieję, że wyborcy to ocenią.