"Około 400 osób rocznie jest pod ścisłą kontrolą policyjną. Kontrola Trynkiewicza nie jest więc operacją, której musielibyśmy uczyć. Policja jest przygotowana, by chronić ludzi przed Trynkiewiczem i Trynkiewicza przed ludźmi. Istnieją poważne przesłanki, że jego życie i zdrowie może być zagrożone. Jest wiele listów i pogróżek. Scenariusz linczu jest prawdopodobny. To groźby karalne. Żaden sygnał nie jest bagatelizowany" - mówi szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz w Kontrwywiadzie RMF FM. "Rozedrganiem emocjonalnym sprawa Trynkiewicza przekroczyła już wszelkie granice. Kto winien histerii? Ci, którzy chcieli poprawić sobie notowania, opozycja chcąca zbić kapitalik na świętym oburzeniu" - dodaje.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: Jak potężne siły angażuje pan w operację Trynkiewicz?
Bartłomiej Sienkiewicz: Wystarczające.
Doniesienia o ponad dwudziestu policjantach i kilkunastu samochodach prawdziwe?
Siły są wystarczające po to, żeby zapewnić to, czego się od policji oczekuje
Siły są wystarczające po to, żeby zapewnić to, czego się od policji oczekuje i co jest obowiązkiem policji, bo zwracam uwagę, że niezależnie od ustawy, niezależnie od sądów, niezależnie od problemów z wyrokiem policja na mocy ustawy o policji ma obowiązek zapewniać bezpieczeństwo w sytuacji, kiedy może się pojawić zagrożenie i będzie to robić.
Pytanie na ile to jest sytuacja szczególna, nadzwyczajna, a ilu takich Trynkiewiczów czy para-Trynkiewiczów już wyszło i jest pod policyjną kontrolą?
Panie redaktorze, około 400 osób rocznie jest pod policyjną ścisłą kontrolą...
400 niebezpiecznych przestępców...
400 ludzi, którzy są albo świadkami koronnymi, grozi im śmierć, albo ludzi, których trzeba szczególnie ochraniać, albo ludzi, którzy mogą stanowić szczególne niebezpieczeństwo i przez lata w policji jest rozbudowany system nadzoru i uwagi skierowanej w stronę takich ludzi...
Czyli operacja Trynkiewicz nie będzie niczym nadzwyczajnym w dziejach polskiej policji...
Około 400 osób rocznie jest pod policyjną ścisłą kontrolą
Polska policja ma w tej sprawie doświadczenie. Oczywiście, że tu mamy do czynienia z pewnym szczególnym przypadkiem, symbolicznym dla opinii publicznej, dlatego to troszeczkę inaczej wygląda niż w takich normalnych warunkach, natomiast to nie jest operacja, której się policja musiałaby uczyć od początku.
Skupiacie się na ochronie Trynkiewicza przed światem, czy świata przed Trynkiewiczem?
Nad jednym i drugim, ponieważ istnieją bardzo poważne przesłanki, że życie i zdrowie tego pana może być zagrożone.
A przesłanki oparte na czym? Czy na jakichś groźbach kierowanych pod jego adresem?
To tak, jak zwykle bywa w policyjnej pracy - takie informacje policja ma swoimi metodami możliwość zdobycia i wygląda na to, że i przed jednym, i przed drugim... Nie jest mają sprawą oceniać, jakim zagrożeniem jest pan Trynkiewicz. O tym sąd będzie dzisiaj decydował, czy jutro. Natomiast faktem jest, że policja musi być przygotowana na obie ewentualności i na obie jest przygotowana.
A uważa pan, że scenariusz linczu albo zemsty którejś z rodzin ofiar jest prawdopodobny?
Oczywiście, że jest i takich scenariuszy, pogróżek, listów ukazało się w ostatnim czasie bardzo dużo. Już nie wspomnę o publicznej domenie, gdzie przecież powstała strona internetowa "Zabić Trynkiewicza". To są groźby karalne.
Tak, tylko pytanie, czy to uznajemy za groźby realne, czy takie rzucone w przestrzeń publiczną.
Żaden sygnał nie jest bagatelizowany ani w jedną, ani w drugą stronę.
A wiecie jakie on ma plany?
Panie redaktorze, nie jesteśmy od tego, żeby wiedzieć, co jest w mózgu tego człowieka.
Pytam, czy ktoś z nim rozmawiał, ktoś go zapytał, co planuje?
Policja jest w stałym kontakcie z służbą więzienną. Myślę, że będzie w stanie rozwiązać tę sytuację.
A czy wy zaproponowaliście mu ochronę?
Szczegóły tego rodzaju działań z natury swojej muszą być tajne.
Tu pan minister rozłożył kartę starannie przygotowaną....
Tak jak sobie przypomniałem pana tweet. "W jedenastej minucie rozmowy i zadawania pytań wyłącznie na temat Trynkiewicza, dziennikarz pyta: dlaczego politycy podsycają tę psychozę?" Ładne.
Ja nie dziwię się podsycaniu psychozy i nie mówię, że politycy ją podsycają, bo uważam, że podsycają ją politycy, media, opinia publiczna. Wszyscy ją podsycamy.
Postaram się zrobić wszystko, żeby nie być w tym gronie, które podsyca zbiorą histerię. Mam wrażenie, że ta historia już dawno swoim rozedrganiem emocjonalnym przekroczyła wszelkie dopuszczalne granice racjonalności.
Ta historia już dawno swoim rozedrganiem emocjonalnym przekroczyła wszelkie dopuszczalne granice racjonalności
A nie uważa pan, że politycy są temu winni? Że ta sprawa jest gorąca i że ta sprawa jest realna, bo Trynkiewicz nie powinien nigdy wyjść z aresztu.
Ci, którzy chcieli sobie przy okazji poprawić notowania, szczególnie politycy opozycji, którzy chcieli zbić szybciutki kapitalik na swoim świętym oburzeniu, że państwo źle działa, albo że przez 25 lat nikt tego nie rozwiązał, zupełnie tak jakby oni nie mieli z tym nic wspólnego przez 25 lat, niewątpliwie w tego rodzaju wyścigu wzięli udział, ale wolałbym na ten temat nie rozmawiać.
A ja bym oczekiwał od polityków rządzących, że będą potrafili na tyle skutecznie przeprowadzić taką ustawę, żeby tego problemu nie było. I żeby ta ustawa nie leżała przez ileś tam miesięcy w kancelarii premierami, a potem, żeby nie było problemu z jej podpisaniem, a potem żeby nie było problemu z jej opublikowaniem. Panie ministrze, rząd tu się nie sprawdził.
Panie redaktorze, w tej sprawie są dwa fakty. Fakt pierwszy: do 25 lat jest to pierwsza ekipa, która się tym problemem zajęła przy wściekłym oporze części środowiska prawniczego, który uważał tę ustawę za absolutnie niedopuszczalną.
Pan powie pierwsza ekipa, ja powiem, że ekipa która zajęła się tym w ostatniej chwili.
To jakie trudności miała ta ustawa po drodze, żeby się ukazać i zadziałać, to nie jest tylko i wyłącznie kwestia rządu, ale także oporu przy tworzeniu tego rodzaju prawa, które chroni społeczeństwo przed jednostką. to jest pierwszy fakt. Pierwsza ekipa od 25 lat i tego się nie da wymazać. I drugi fakt w tej sprawie, także ewidentny. Ostatnią szansą państwa, ostatnią linią, zawsze jest jak przychodzi co do czego policja. I na ogół w tych kwestiach się sprawdza. I mam nadzieje, że w tej sprawie też się sprawdzi.
Tyle, że policja, gdyby ta ustawa weszła w życie w odpowiednim momencie, to nie policja byłaby tą ostatnią linią, a sąd i ośrodek w Gostyninie.
Gdyby pan przeanalizował możliwości odwoławcze w tej sprawie i zobaczył, jakie mogą być najdłuższe terminy, łącznie z chorobą mecenasa reprezentującego tego pana, to zobaczyłby pan, że niezależnie od tego czy 20 dni wcześniej zostałaby ona podpisana, czy nie i tak byśmy się znaleźli w czasie, który mógłby być czasem, że tak powiem ryzyka...
Ale zgodzi się pan ze mną, że...
...w związku z tym to nie ten termin decyduje...
...że gdyby ta ustawa została przyjęta przed rokiem, to by tego problemu nie było i byśmy się nie zastanawiali ile jest czasu na odwołanie.
Gdybyśmy przyjęli przed rokiem, być może nie. Natomiast zwracam uwagę, że tworzenie tej ustawy, prawa, które w gruncie rzeczy budziło taki opór, także opór mentalny w części środowisk prawniczych, nie było kwestią łatwą. Do tej pory mamy spory wokół tego prawa, ponieważ to jest trudny moralny wybór. Czy można w imię ochrony społeczeństwa przed jednostką tworzyć specjalne prawo, czy nie wolno tego robić, ponieważ prawa ogólne, jakie są przypisane obywatelom, są zbyt ważne aby tworzyć takie lex specialis. Ten spór nadal trwa, myśmy go przecięli i spróbowali znaleźć najlepsze możliwe rozwiązanie.
Wszystko zgoda, tylko gdybyśmy to robili nie za minutę 12, a o wpół do 12, czyli rok temu, to też mielibyśmy tę dyskusję i mielibyśmy sprawę załatwioną.
Tak, ale mamy równocześnie do czynienia z politykami, którzy kiedyś też byli ministrami sprawiedliwości, w tej chwili święcie się oburzają, ale sami w tej sprawie palcem nie kiwnęli, więc to zawsze można tak na to popatrzeć.
Panie ministrze, czy pan podpowiedział premierowi, by nie robić komisji do spraw Macierewicza?
Nie, nie podpowiadałem niczego panu premierowi.
A jest pan przeciwnikiem, czy zwolennikiem tej komisji?
W Polsce komisje śledcze służą demonstracji emocji politycznych
Jestem przeciwnikiem tej komisji.
Czemu?
Ponieważ w Polsce komisje śledcze raczej nie służą wyjaśnianiu historii, tylko służą pewnej demonstracji emocji politycznych - to po pierwsze. Po drugie mamy dość wyjątkowy okres. Otóż, panie redaktorze, od 5 lat - pierwszy raz od ćwierć wieku w Polsce - od 5 lat służby specjalne w Polsce pracują bez rozgłosu, bez histerii medialnych, bez awantur i są efekty tej ciszy. I państwo Polskie na tej ciszy korzysta. Otóż komisja do spraw służb specjalnych, obojętne czy będzie zajmowała się sprawą Macierewicza, czy WSI - kończy tę ciszę. Ja jestem temu przeciwny.