"W rządzie Beaty Szydło znalazły się najtwardsze i najtrudniejsze nazwiska. Nikt nie był w stanie wyobrazić sobie, że wszyscy w pakiecie znajdą się w jednym rządzie" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM szef MSZ Grzegorz Schetyna. Jego zdaniem, nowy rząd to "crème de la crème PiS-u". "Jak patrzę na ostatnie aktywności zespołu PiS, to widzę, że będzie się czym zajmować. Opozycja będzie miała dużo do zrobienia" - dodaje Schetyna. Jego zdaniem, jeśli Polska ma być krajem normalnym, chroniącym wolności i dorobek 26 lat, to nowy rząd "jest zagrożeniem". "Będą mieli 100 dni, przedstawią expose, a potem będziemy się nimi zajmować" - mówi odchodzący minister. Pytany o unijny szczyt i pierwsze posiedzenie Sejmu, odpowiada: "Data pierwszego szczytu była znana już w kwietniu, a kilka dni temu Donald Tusk dołożył do niego jeszcze 3-godzinne spotkanie odnośnie uchodźców". "Poinformowaliśmy o tym prezydenta 4-5 listopada, ale było zbyt późno, żeby móc reagować" - mówi szef MSZ. Jego zdaniem, "doszło do nieporozumienia, które wynikało z braku konsultacji". "Polska powinna być reprezentowana na szczycie. Albo Ewa Kopacz, albo Andrzej Duda będą na szczycie, jesteśmy przed decyzją" - dodaje Schetyna.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Konrad Piasecki: Patrzy pan na rząd i już wie, że PO będzie wobec niego opozycją totalną?
Grzegorz Schetyna: Konstruktywną, pełną, jedyną dużą, która da gwarancję, że nic złego w Polsce nie będzie się działo.
Synonimem słowa pełna jest czasami słowo totalna. Wobec czego aż tak to nie?
Jak myślę, że coś jest totalne to myślę o futbolu holenderskim z lat 70-tych.
A tak, to wiem, że drużyna PO ma być taka jak reprezentacja Holandii z lat 70-tych. Ale wciąż nie jest.
No właśnie. To wtedy będziemy w opozycji totalnej.
Rzecznik rządu mówi: jest przerażająco. Pan też drży?
Nikt nie był sobie w stanie wyobrazić, że wszyscy w pakiecie znajdą się w tym rządzie
Są najtwardsze, najtrudniejsze nazwiska których nikt nie był sobie w stanie wyobrazić, że wszyscy w pakiecie znajdą się w tym rządzie.
O których nazwiskach pan mówi? Macierewicz, Ziobro, Kamiński?
One są symboliczne. Tak, tak.
One wprawiają pana w drżenie?
Nie, nie drżę. Ale jest rzeczywiście crème de la crème PiS-u, PC, IV RP 2005-2007.
Ale to źle, czy dobrze?
To zależy od tego, co ma być na końcu tego procesu. Co ma być za 4 lata, jak ma Polska wyglądać i do czego dążymy. Jeżeli ma być kraj normalny, chroniący wolności i dorobek 26 lat a także tych ośmiu ostatnich to jest to oczywiście zagrożenie.
Ale przyzna pan, że z punktu widzenia praktyki politycznej, to że wchodzą do rządu ludzie twardzi, crème de la crème - jak pan mówi - PiS to dobrze, bo to będzie silny rząd dzięki temu. A lepszy rząd silny niż słaby.
Ten rząd będzie miał sto dni tak jak każdy, będzie miał czas żeby przedstawić expose jego premier a potem będziemy się tym zajmować
Wygrali wybory. Ja szanuję wyroki demokracji i wszyscy się tego nauczyliśmy . I już. Ten rząd będzie miał sto dni tak jak każdy, będzie miał czas żeby przedstawić expose jego premier a potem będziemy się tym zajmować.
Znaczy mówi pan będzie miał sto dni spokoju ze strony opozycji?
Zawsze tak jest. Są pewne zasady, które chronimy i które traktujemy elementarne. I zawsze tak było.
Czyli przez sto dni nie będziecie krytykować a po stu dniach...
... dokładnie tak będzie...
... pełna i totalna krytyka a przynajmniej ocena.
Opozycja będzie miała tutaj dużo do zrobienia
Szczególnie jak ja widzę ostatnie aktywności tego zespołu to widzę, że będzie czym się zajmować. Opozycja będzie miała tutaj dużo do zrobienia.
A gdzie szczególnie pan widzi takie aktywności, które pana niepokoją?
Np. bałagan ostatnich dni związany z różnymi kwestiami.
A to o tym bałaganie jeszcze za chwilę, tylko kończąc wątek rządowy: zadzwonił pan z gratulacjami do Waszczykowskiego. Już jakiś kontakt mieliście ze sobą?
Nie, nie. Na razie on jest zaangażowany tutaj na Nowogrodzkiej w przyjmowaniu dyspozycji odnośnie funkcjonowania...
... ale cieszy pana, że to on? Czy umiarkowanie?
Znamy się od lat. I funkcjonowaliśmy razem w prezydium komisji spraw zagranicznych. Także zna też budynek, zna MSZ.
Znajomość budynku ważna sprawa.
Nie no. Mówię, że nie jest osobą kompletnie z zewnątrz, bo to wiadomo, że po tylu latach ta zmiana ważna, bo czas jest bardzo trudny dziś w Europie i na świecie.
To teraz o pewnych nieporozumieniach na linii rząd - kancelaria prezydenta. Przyzna pan, że MSZ się spóźnił z poinformowaniem Andrzeja Dudy o dacie szczytu europejskiego?
Nie, bo to jest... nie RMF, nie RMF... nie MSZ decyduje i informuje.
RMF informuje.
Tak.
A MSZ...
I pyta. A MSZ odpowiada w tej kwestii bardzo jednoznacznie. Data była znana w kwietniu tego roku, data szczytu...
No to data szczytu Unia - Afryka, natomiast kluczowa jest data szczytu tego drugiego.
Ale pozwoli pan odpowiedzieć przynajmniej w jednym zdaniu.
Proszę bardzo.
Data szczytu była znana w kwietniu, w lipcu doprecyzowano agendę i godziny
RMF pyta, MSZ odpowiada. Data szczytu była znana w kwietniu, w lipcu doprecyzowano agendę i godziny. Ten szczyt zaczyna się 11-stego, a kończy 12-stego o 13:30 konferencją prasową. Czyli w każdej sytuacji, mówię o tym szczycie Unia Europejska - Afryka, bardzo ważnym szczycie ustalanym miesiące. Więc ten szczyt dodatkowo rzeczywiście 10 dni temu, kilka dni temu... Donald Tusk dołożył do tego szczytu po godzinnej przerwie na 14:30 trzygodzinne spotkanie odnośnie uchodźców.
Ale o tym pierwszym szczycie czyli Unia - Afryka informowaliście kancelarię prezydenta...
Tak, oczywiście...
A o tym drugim szczycie ogłoszonym przez Donalda Tuska...
Też poinformowaliśmy.
Kiedy?
Czwartego, piątego... kiedy otrzymaliśmy informację z Rady Europejskiej przekazaliśmy to wszystko do...
Bo tutaj daty są ważne. Andrzej Duda mówi: "Dopiero w czwartek popołudniu na naszą prośbę MSZ przesłał informację o tym szczycie. Szkoda, że wcześniej nie dostarczono nam dokumentu. To kwestia dobrej woli."
Szczyt poprzedni, który blokował dzień 12 listopada, tak naprawdę uniemożliwiał zorganizowanie czegokolwiek w polskim Parlamencie
Ale to nie kwestia dobrej woli. To kwestia tego, że ten szczyt poprzedni, który blokował dzień 12 listopada, tak naprawdę uniemożliwiał zorganizowanie czegokolwiek w polskim Parlamencie.
I jest pan przekonany, że o tamtym szczycie kancelaria prezydenta wiedziała od MSZ-u...
Doszło do nieporozumienia
Tak, absolutnie tak. I uważam, że tutaj doszło do nieporozumienia, ja nie chcę nikogo oskarżać o złą wolę. Uważam, że doszło do nieporozumienia. A wynika to nieporozumienie z braku konsultacji. Zawsze reguła jest taka, że w takiej sytuacji, gdy rozpoczyna się posiedzenie Sejmu, konsultacja na poziomie urzędniczym nawet. Urzędnik z kancelarii prezydenta dzwoni do kancelarii Sejmu, Senatu i pyta: Słuchaj, czy to wszystko w porządku? Czy dwunasty będzie dobry? 13-17?
Ale pan tak po ludzku, gdy doszły pierwsze informacje, że to jest dwunasty. Nie mógł tak pan zadzwonić do Kwiatkowskiego, do Szczerskiego... do kogokolwiek.
Zadzwoniłem do ministra Kwiatkowskiego i dałem mu od razu sygnał, ale ta sprawa już... ta decyzja była już publiczną. Więc dlatego było zbyt późno, żeby móc reagować i dlatego mówię bardzo wyraźnie i chcę to powtórzyć. Nie ma tutaj złej woli. Bardziej brak koordynacji i wymiany informacji. Wydaje mi się i jestem przekonany, że w przyszłości nie dojdzie do takich sytuacji.
Ale jest pan też przekonany, że prezydent myli się, mówiąc, że MSZ nie poinformował o tym szczycie europejskim? Mówię o tym szczycie szefów rządów i państw?
O tej drugiej części? O tym popołudniowym?
Tak.
Poinformował, tylko ten czas oficjalnej informacji, którą my otrzymaliśmy z Rady Europejskiej i potem przekazaliśmy dalej, to nałożyło się na kalendarz wypowiedzi już urzędników kancelarii prezydenta, bo ten czas był bardzo krótki.
Ewa Kopacz pojedzie w takim razie na szczyt, czy będzie puste krzesło?
No teraz sprawa jest symboliczna i znana w Europie, więc...
Więc trzeba jakoś ten węzeł gordyjski przeciąć.
Polska powinna być reprezentowana, dlatego uważam, że to jest i dobra wola ze strony kancelarii prezydenta.
Czyli, rozumiem, jakieś gentlemen's agreement...
Musimy wyjść z tego. Powinniśmy pilnować tego, żeby te sprawy, nieporozumienia - bo tak to chcę nazywać, a nie mocniej - nie zostały przesunięte na arenę europejską.
Ale stawiając kropkę nad Kontrwywiadem: Ewa Kopacz na Malcie będzie.
Ktoś będzie: albo pani premier Ewa Kopacz, albo prezydent Duda.
Prezydent Duda już powiedział, że nie.
Jesteśmy przed decyzją. Poczekajmy...
Ale decyzji jeszcze nie ma, że Ewa Kopacz tam leci - bo to trzeba lada godzina decydować.
Decyzja w najbliższych godzinach.
A czy jest panie ministrze coś - albo ktoś - co mogłoby pana odwieść od walki o fotel szefa Platformy Obywatelskiej?
Chyba że nie byłoby wyborów... ale to nie wchodzi z grę.
Ale jakiś apel Donalda Tuska albo jakiś kandydat kompromisowy - Tomasz Siemoniak.
Nie, nie. Bo już słyszę, dziennikarze teraz analizują, że Schetyna nie ma wyjścia, bo tyle lat czekał, więc dlaczego nie startuje?...
Czuje się pan człowiekiem bez wyjścia?
Tyle razy tłumaczyłem, dlaczego nie startuję, nie podejmuję wyzwania liderowania Platformie, więc teraz mówię: wystartuję
Nie. Wolę odpowiadać, dlaczego startuję niż dlaczego nie startuję. Tyle razy tłumaczyłem, dlaczego nie startuję, nie podejmuję wyzwania liderowania Platformie, więc teraz mówię: wystartuję.
I to już jest decyzja ostateczna.
Tak jest.
Choćby się pojawiali inni kandydaci...
Właśnie żeby pokazać, że Platforma jest dobrą jakością i w sposób normalny może rozmawiać o swojej przyszłości i swoim przywództwie.
A o fotel szefa przewodniczącego klubu pan nie powalczy?
Platformie potrzebne jest nowe otwarcie, nowe osoby, nowe nazwiska, jest potrzebna nowa Platforma
Nie i to też mówiłem zupełnie otwarcie. Platformie potrzebne jest nowe otwarcie, nowe osoby, nowe nazwiska, jest potrzebna nowa Platforma. Po ośmiu latach rządzenia idziemy do ciężkiej, trudnej, jak pan redaktor mówi: totalnej opozycji, więc musimy mieć dobry zespół, nie jedno-, dwu-, trzyosobowy, tylko kilkunasto-, kilkudziesięcioosobowy. Musimy wszyscy być w to zaangażowani.
Będzie pan głosował na Ewę Kopacz, kiedy przyjdzie do wyborów szefa klubu?
Ja powiedziałem, że popieram Sławomira Neumanna jako osobę, która pokazuje otwarcie i daje nową szansę na aktywność tego klubu, na nowy początek Platformy w parlamencie.
A Ewa Kopacz takiej szansy nie daje. To jaką pan widzi dla niej rolę? Nie przewodniczącej partii, nie przewodniczącej klubu.
Ja uważam, że - to jest moja opinia - trudno połączyć stanowisko szefa klubu parlamentarnego i szefa partii. Zobaczymy, czy pani premier będzie kandydować na szefa klubu, ja uważam, że to powinno być rozdzielone - powinno współpracować ze sobą, ale utrzymanie tego w jednych rękach nie jest najbardziej skutecznym rozwiązaniem.
Tak mi jeszcze chodzi po głowie ten szczyt europejski. Pańskim zdaniem, prezydent od kiedy o nim wiedział?
Panie redaktorze, proszę go zapytać.
Myśli pan, że tak łatwo zapytać o coś prezydenta?
Wierzę w pańską przenikliwość i cierpliwość.
Ale to trzeba też wierzyć w to, że prezydent odpowiada na pytania. I np. przychodzi do Kontrwywiadu. A z tym nie jest najlepiej.
Trzymam kciuki za pana redaktora.
Rozumiem, że w tej sprawie MSZ ma czyste sumienie.
Naprawdę i niech już tak zostanie, żebyśmy na przyszłość - będzie łatwiej, bo środowisko prezydenckie i rządowe jest wspólne - żeby siebie informowali wzajemnie i koordynowali podejmowanie decyzji, tak jest łatwiej - tak, jak my robiliśmy przez te ostatnie lata.
Łatwiej na pewno. Pytanie, kiedy ta informacja poszła, jest - rozumiem - pytaniem trochę bez odpowiedzi.
Tak, jak powiedziałem: poszła po lipcu, kiedy była decyzja o szczycie - w sposób absolutnie normalny i oczywisty.
Zobaczcie, jak Grzegorz Schetyna odpowiadał na pytania słuchaczy RMF FM!