„Są takie momenty w historii narodu, kiedy spór partyjny schodzi na dalszy plan” - rozpoczyna rozmowę z Konradem Piaseckim Joachim Brudziński, gość Kontrwywiadu RMF FM. Kontynuując, tłumaczy iż „Sikorski stroi się dziś w piórka twardego polityka i twierdzi, że nie będzie zgody rządu na uznanie niepodległości Krymu, a kiedyś na potrzeby walki z Lechem Kaczyńskim, na potrzeby naiwnej, krótkowzrocznej polityki, on i Tusk pospieszyli się z uznaniem niepodległości Kosowa - co dziś prorosyjscy politycy przywołują, jako argument uzasadniający odrębność Krymu”. „Polityka wschodnia, której twarzą jest Tusk i Sikorski, skompromitowała się i legła w gruzach. Tak się kończy polityka płynięcia w głównym nurcie premiera Tuska” - tłumaczy. „Proszę przyznać, że w sprawie Kosowa to Lech Kaczyński i PiS mieli rację!”- apeluje w końcu gość RMF FM.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: PiS czuje się okradane?
Joachim Brudziński: Przez kogo?
Przez wszystkich tych, którzy nagle weszli na takie rosyjskosceptyczne tony i w rosyjskosceptyczną retorykę.
Nie, panie redaktorze, nie sprowadzajmy tego problemu, który dzisiaj dotyka całą Europę, a w sposób szczególny przede wszystkim nas, czyli bezpośredniego sąsiada Ukrainy, do takich małych, partykularnych wojenek...
Wy odrzucacie partykularne wojenki i małe bitewki?
Są takie momenty w historii narodu i takie momenty w historii również partii politycznych, gdzie doraźny spór, który jest istotą demokracji, spór polityczny, spór partyjny siłą rzeczy musi zejść na dalszy plan, pozostając jednak sporem. Przecież my też nie udajemy tutaj wariata...
...że nagle pokochaliście Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego.
Miłość nie jest kategorią polityczną. To chyba tylko i wyłącznie w wydaniu pana premiera Tuska
Miłość nie jest kategorią polityczną. To chyba tylko i wyłącznie w wydaniu pana premiera Donalda Tuska, który z mównicy sejmowej mówił, że najważniejsza jest miłość. Tutaj, w ramach tego sporu politycznego, ja z panem premierem się nie zgadzam, bo jest to kabotyńskie stwierdzenie.
Ale prezesa to pan troszeczkę kocha jednak.
Wie pan, kocham swoją żonę, swoje córeczki, moją ojczyznę, pana Boga...
...a prezesa?
...media publiczne, szczególnie Radio Szczecin, chociaż bywa różnie...
A co z prezesem? Wszyscy zamarli. Prezesa pan jakimi uczuciami darzy?
Jak każdego bliźniego. Każdego w ramach w mojej chrześcijańskiej, katolickiej powinności.
To się czuję rozczarowany. Myślałem, że pańskie uczucia do prezesa są inne niż do każdego bliźniego.
O poziomie emocji i relacji osobistych moich z panem prezesem pozwoli pan, że na antenie radia nie publicznego, tylko komercyjnego opowiadać nie będę. Tę domenę pozostawiam innym politykom, którzy lubią z tej kategorii życia osobistego, jakim są emocje czy uczucia czynić taką sferę publiczną, wchodzić z nią w sferę publiczną.
Pytam o to okradanie, bo z wypowiedzi polityków PiS-u, że trochę myślicie o sobie w poprzednich latach jako o Wernyhorach i Nostradamusach, którzy przewidzieli, że będzie to, co będzie.
Nie panie redaktorze, ani Nostradamus, ani Wernyhora, ani żaden inny jasnowidz z łam takiego czy innego tygodnika czy dziennika, też nie jest dla nas kategorią poważną, tylko mówimy o sobie, jako o realistach. I parę przykładów mogę w każdej chwili panu redaktorowi...
Realistach dzisiaj czy realistach przez lata?
Zarówno w czasach, kiedy tworzyliśmy jeszcze środowisko Porozumienia Centrum, jesteśmy w przede dniu 15. rocznicy wejścia Polski do NATO. To Porozumienie Centrum było tą partią polityczną w Polsce, która jako pierwsza powiedziała o konieczności wejścia do NATO. Wtedy, kiedy prezydent Lech Kaczyński snuł te bzdurne opowieści o jakimś NATO bis, czy EWG bis...
Lech Wałęsa!
Lech Wałęsa, oczywiście.
To PC było tą partią polityczną w Polsce, która jako pierwsza powiedziała o konieczności wejścia do NATO
Lecha Kaczyńskiego pan cytuje, mówi pan: prezydent Kaczyński walczył, żeby Polska była jądrem Europy Środkowo-Wschodniej. A nie ma pan poczucia, że obecny kryzys dowodzi, że w grudnie rzeczy tym jądrem się staliśmy.
Panie redaktorze, miałbym takie poczucie, gdyby ta koncepcja, którą śp. prezydent Lech Kaczyński realizował, była kontynuowana później przez jego następców. To rzeczywiście takiej sytuacji by nie było.
Ale nie jest dzisiaj tak, że jesteśmy tym jądrem. Nagle się okazuje, że Polska, o której zawsze pan się śmiał, że polska dyplomacja lekceważona w Europie, że twitterowy minister, jakoś się z nami wszyscy w tym kryzysie liczą.
To jest ocena pana redaktora. Dzisiaj największym hamulcowym, jeżeli chodzi o twardą postawę i solidarną postawę Unii Europejskiej wokół Ukrainy jest największy sojusznik, wydawało się do niedawna, premiera Donalda Tuska - kanclerz Angela Merkel i Niemcy.
Mógłbym odbić piłeczkę, że największym hamulcowym jest Victor Orban, którego zawsze przytaczaliście jako idealnego premiera Węgier.
A w jakiej frakcji, panie redaktorze, parlamentarnej jest Victor Orban, czy nie przypadkiem z Platformą Obywatelską...
Bo wy jesteście we frakcji z Cameronem, który głównie w tym kryzysie dba o interesy własnego City i "małych geszefciarzy z Londynu", jak mówi Włodzimierz Cimoszewicz.
Krytykujemy w tej chwili zarówno postawę pana Orbana, który jest w tej samej frakcji europarlamentarnej, co pan premier Donald Tusk i takie wkładanie dziecka w brzuch Prawa i Sprawiedliwości jest nie do końca trafne. Pozwoli pan, że wrócimy do sprawy naprawdę poważnej, czyli do kwestii ostatnich lat i polityki wschodniej. Przypomnę wizytę w Belgradzie śp. pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, bodajże 13 maja 2009 roku, kiedy prezydent Lech Kaczyński, odnosząc się do kwestii uznania przez polski rząd niepodległości Kosowa, powiedział wyraźnie: ta niepodległość została uznana wbrew opinii i stanowisku polskiego prezydenta, za co prezydent Boris Tadic bardzo podziękował panu prezydentowi. Co dzisiaj robi Radosław Sikorski? Stroi się w piórka twardego polityka i mówi: nie będzie zgody polskiego rządu dla uznania niepodległości Krymu.
Radosław Sikorski stroi się w piórka twardego polityka
Czyli nie należało uznawać Kosowa?
Oczywiście.
Ale wtedy uznanie Kosowa było antyrosyjskie i antyserbskie.
Na potrzeby walki z polskim prezydentem i na potrzeby bardzo krótkowzrocznej i naiwnej polityki, która dzisiaj legła totalnie w gruzach, zarówno rząd premiera Donalda Tuska, jak i Radosław Sikorski pospieszyli się z uznaniem, wbrew stanowisku polskiego prezydenta...
Ale to chyba nie na potrzeby walki z prezydentem. Różnice oczywiście były, ale chyba jednak było tak, że cała Europa uznawała Kosowo, wobec czego chcieliśmy być w tym peletonie, a nie wśród tych, którzy wloką się na końcu.
Radosław Sikorski zresztą w kwietniu powiedział wprost: trzeba być w głównym nurcie. I tak się kończy polityka płynięcia w głównym nurcie przez Radosława Sikorskiego i premiera Donalda Tuska. W tej sprawie to Prawo i Sprawiedliwość miało rację, to Jarosław Kaczyński miał rację, to Lech Kaczyński miał rację a nie Donald Tusk i Radosław Sikorski.
Być może gdyby Polska w tym głównym nurcie nie była, to dzisiaj by się nikt z naszym głosem w sprawie Ukrainy nie liczył, bo wszyscy by nas mieli za antyrosyjskich oszołomów i świrów.
Dzisiaj wszyscy się uważają... Wie pan, gdyby przeanalizować to, co dzisiaj mówi w jakiejś mierze kanclerz Angela Merkel, tylko nic w tej sprawie nie robi, jeżeli nazywa ponoć w rozmowie z prezydentem Obamą Putina człowiekiem, który totalnie odjechał, oderwanym od rzeczywistości to, gdyby te słowa padły pół roku temu, dwa lata temu z ust, nie wiem, polityka Prawa i Sprawiedliwości, to jaki głos rozległby się w Europie? Że jesteśmy antyrosyjskimi oszołomami.
Gdyby te słowa padły z ust polityka Prawa i Sprawiedliwości, to nazwaliby nas antyrosyjskimi oszołomami
Tylko że Angela Merkel latami sobie zbudowała pozycję, dzięki której jak coś takiego mówi, to robi to wrażenie.
I my taką pozycję, panie redaktorze, próbowaliśmy budować, kiedy prezydentem był Lech Kaczyński, natomiast było to dezawuowane i panie redaktorze, nie ma tutaj chyba już dla nikogo, dla żadnego radiosłuchacza wątpliwości, że w tej sprawie polityka wschodnia i polityka zagraniczna, której twarzą jest Radosław Sikorski i pan premier Donald Tusk się skompromitowała i legła w gruzach. Jak zmienić...
Ale gdyby się skompromitowała i legła w gruzach, to dzisiaj by nikt z nami nie rozmawiał, to dzisiaj by nikt Sikorskiego na salony nie zapraszał, a z głosem Tuska by się nikt nie liczył.
Proszę nie żartować. Wie pan, jakoś nie dostrzegłem obecności pana Sikorskiego w Pałacu Elizejskim, kiedy John Kerry odbył konsultacje i spotkania z ministrami spraw zagranicznych. Pan Radosław Sikorski po raz kolejny, że tak powiem, w sposób dosyć ekscentryczny, charakterystyczny dla niego, wszedł do tego dyskursu europejskiego tym swoim słynnym cytatem, wtedy, kiedy tak de facto podał Janukowyczowi tlen, podpisując to porozumienie, które dzisiaj służy Putinowi.
O tym porozumieniu nie dyskutujmy, bo moglibyśmy długo...
Panie redaktorze, pan za każdym razem mówi: "o tym nie dyskutujmy", "to odstawmy"... Ustalił pan jakąś tezę i za wszelką cenę próbuje mnie pan do tej tezy przekonać.
Mamy minutę do końca. Chciałem zapytać...
Nie przekona ani pan mnie, ani jak sądzę tych wszystkich Polaków, którzy...
To, że pana nie przekonam - to na pewno...
Ale mam nadzieję, że ja pana przekonam...
...ale czy nie boi się pan, że cała ta historia w Platformie...
...po raz pierwszy przyzna pan na antenie: "Tak, Prawo i Sprawiedliwość, Jarosław Kaczyński, Lech Kaczyński mieli rację, a nie Sikorski". I gdyby pan redaktor się na to zdobył, to byłoby to...
W niektórych sprawach przyznaję rację.
A przy niektórych sprawach... W tej konkretnej, przyznaje pan rację, panie redaktorze, czy też nie?
Uważam, że czasami elastyczna polityka jest znacznie bardziej sensowna niż polityka machania szabelką.
Pisał pan o tym wczoraj na Twitterze, ale taka wygięta, elastyczna polityka...
Właśnie, a pan też się stał nagle twitterowcem, chociaż się pan śmiał z Sikorskiego, że twitterowiec.
Bo namiętnie lubię pana czytać, dlatego stałem się aktywny na Twitterze.
O uczuciach miał pan nic nie mówić, a tu o namiętnościach pan zaczął.
Wynikających z mojej pasji, jaką jest polityka i analiza tekstów publicystów, zresztą świetny tekst na Interii, polecam wszystkim, pana redaktora mówiący o tym, jak dzisiaj partie polityczne, na przykład Platforma Obywatelska czynią kabaret z wyborów do europarlamentu.
Nie boi się pan, że Platformie pomoże cała ta historia w kampanii wyborczej? Że jak trwoga to do rządzących?
Jesteśmy konkurencją wobec Platformy i za chwilę ruszymy w Polskę!
Panie redaktorze, ale my przecież jesteśmy konkurencją wobec Platformy i za chwilę ruszymy w Polskę, za chwilę Jarosław Kaczyński, zresztą tak jak wczoraj byliśmy w Świnoujściu, będzie mówił Polakom, że jest merytoryczna i programowa alternatywa. Bo tym różnimy się od naszych konkurentów, że poważnie traktujemy politykę, poważnie traktujemy Polaków...
Zobaczymy kogo wystawicie na te listy. Bo jak słyszę o "zakonie PC", który ani be, ani me, ani kukuryku po angielsku, to też nie wiem, czy to jest poważne traktowanie wyborców.
Proszę być cierpliwym, mogę pana i radiosłuchaczy zapewnić, zresztą po raz kolejny w tym studio, że żadnego zaciągu na naszych listach ludzi znanych z tego, że są znani, albo z rozkładówek Playboya, albo z tego, że tańczyły na rurach, na naszych listach nie będzie! Poważnie traktujemy...
Ale ostatni zaciąg był taki, że wysłaliście do Brukseli ludzi, którzy nie znali angielskiego, zresztą prezes im mówił, żeby się uczyli, ale się chyba nie douczyli, bo cały czas słabo z tym angielskim.
My wyciągnęliśmy z tego, panie redaktorze, wnioski a...
No to zobaczymy, bo po listach poznacie ich...
...a oni, panie redaktorze, dzisiaj przechodzą do historii polskiej polityki.