"Ukraina ma swoje sądownictwo, my nie bawimy się w politykę" - mówi o bojkocie ukraińskiej części Euro 2012 gość Kontrwywiadu RMF FM Grzegorz Lato. "Nie ma możliwości odebrania Ukrainie Euro, a politycy nie wiedzą, co mówią. Politycy mimo zapowiedzi i tak pojadą na Ukrainę, żeby pokazać się ze swoją narodową drużyną" - zapowiada Lato. "Jestem zszokowany zachowaniem posła PiS Tomaszewskiego i zapowiedziami, że będzie kibicował Niemcom. Niech zrobi rachunek sumienia, sam należał do PRON-u. Zobaczcie, co wtedy mówił" - radzi gość RMF FM.
Konrad Piasecki: Odebrać Euro Ukrainie?
Grzegorz Lato: Żartuje pan chyba.
Nawet jak pan widzi posiniaczoną i więzioną byłą premier, to nie przechodzą panu takie myśli przez głowę?
Panie redaktorze, powiem inaczej. Obydwa kraje poniosły, tzn. włożyły olbrzymią pracę w organizację, wydały olbrzymie pieniądze. Tak patrząc na to wszystko, co się u nas stało, to jest prawie 100 mld złotych polskich. To jest 1000, chyba, kilometrów autostrad i dróg ekspresowych, nowe lotniska, modernizacja kolei, stadiony przepiękne. Powiem panu, to samo jest na Ukrainie.
Rozumiem pieniądze, ale są jeszcze wartości poważniejsze, niż przy całym szacunku, pieniądze i bieganie za piłką.
Tak jak Polski Związek Piłki Nożnej, FIFA, UEFA, my nie bawimy się w politykę. Zresztą jest oświadczenie Michela Platiniego, jest takie oświadczenie o przestrzeganiu praw człowieka i tyle.
Pan uważa, że to wszystko co mogą międzynarodowe federacje piłkarskie zrobić z polityką i Julią Tymoszenko?
Ukraina jest demokratycznym krajem, ma swoje sądownictwo, ma swój tryb wyborczy, tak że nie mieszamy się do żadnej polityki.
Czyli żadne apele tu nie pomogą i pańskim zdaniem europejska federacja nawet przez moment się nie zastanowi nad takim scenariuszem i rozwiązaniem?
Nie ma takiej możliwości.
A bojkot polityków, uważa pan, że to jest dobry pomysł?
Ja myślę tak. Część polityków mówi o bojkocie, nie wie co mówi. Bo chciałbym zobaczyć, jak będą Niemcy grali w finale w Kijowie z Anglikami, ilu polityków przyjedzie.
A może żaden. Książę William powiedział: ja nie przyjadę.
Pożyjemy, zobaczymy.
Co nie wierzy pan ani w skuteczność ani realność tego bojkotu?
Na pewno nie, trzeba powiedzieć, myślę, że część polityków będzie chciało jednak być i pokazać się z narodową swoją drużyną w finale.
No dobrze, ale pana, Grzegorza Lato, nie boli to, co się tam dzieje na Ukrainie?
Nie jest to moja sprawa.
Tzn. nie jest to pańska sprawa jako prezesa związku, ale jest to pańska sprawa jako obywatela i człowieka.
Ja myślę, że to powinni sobie Ukraińcy sami rozwiązać i myślę, że znajdą sposób na rozwiązanie.
Znajdą? Na razie go nie widać.
Zobaczymy, ale ja nie chcę się mieszać.
A słyszał pan jakieś obietnice od Ukraińców, że znajdą ten sposób, że przez ten miesiąc jakoś ukoją i uspokoją tę historię?
Byliśmy w Nyon, był wicepremier Ukrainy, był prezes Surkis i trzeba powiedzieć oni jeszcze bardziej oględnie mówili, niż ja w tej sprawie.
Nie składali żadnych obietnic i przyrzeczeń?
Żadnych obietnic. Myślę, że UEFA, jak i FIFA są apolityczne, nie chcą się mieszać do żadnej polityki.
Zobaczył pan w długi weekend majowy skład ogłoszony przez Smudę i coś pana zszokowało?
Myślę, że nie. Ja znałem dużo wcześniej wszystkie 33 nazwiska. Trzeba powiedzieć, że ode mnie nic nie wyszło, choć próbowali mnie podejść, czy jestem zaskoczony jakimś nazwiskiem.
Nikogo nie zabrakło? O nikim trener nie zapomniał? A może jest za dużo o kogoś?
Wiadomo, że każdy z dziennikarzy ma jakieś swoje typy, propozycje różnego rodzaju. Jedni by widzieli innych bramkarzy, innych obrońców... każdemu wolno mieć swoje zdanie.
Ale pan mówi: "Ja się podpisuję pod tymi powołaniami"?
Tak jest - podpisuję się dwoma rękami. Trener ma pełne zaufanie ze strony nie tylko mojej, ale i całego zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. On odpowiada głową za wyniki, ustawienie zespołu na Euro...
...on głową, a pan stanowiskiem, bo jak się nie uda, to pan się będzie musiał podać do dymisji.
Na pewno nie podam się do dymisji. Są wybory 26 października tego roku i po mistrzostwach Europy możemy porozmawiać.
Ale jak się nie udadzą te mistrzostwa Europy, to pan wystartuje ponownie?
Umówiłem się z dziennikarzami, że 2 lipca zrobię konferencję prasową, po przyjeździe z Kijowa, i wtedy ogłoszę swoją decyzję.
Ale nie jest tak, że pan uzależnia swoje dalsze losy od wyników reprezentacji na tych mistrzostwach?
Ja myślę, że będzie dobrze. Założenie jest takie, że minimum to jest wyjście z grupy, no a później są schody. Wie pan, dlaczego są schody: trafiamy na grupę, gdzie są Niemcy, Holandia, Portugalia i Dania. I jeśli my wychodzimy z pierwszego miejsca, to będziemy grali z drugim miejscem z tej grupy, a jak z drugiego miejsca - to z pierwszym miejscem z tej grupy. Albo Gdańsk, albo Warszawa. Tak że wie pan: mecz ćwierćfinałowy praktycznie będzie meczem o wszystko.
A wracając jeszcze do reprezentacji. Pański przyjaciel z boiska Jan Tomaszewski mówi: "Reprezentacja hańby narodowej - Niemcy, Francuzi i jeden kryminalista".
Jeśli chodzi o mojego kolegę z boiska Jana Tomaszewskiego - on różne rzeczy mówi. Też mówi - gdzie jestem zaszokowany - że on, poseł PiS-u, będzie Niemcom kibicował. Zawodnik, który grał na mistrzostwach świata, zdobywał medale - i on nagle mówi, że "hańba narodowa"... Ja powiem może trochę inaczej jeszcze: Jan Tomaszewski ma swoje zasady. Ja myślę, że niech on robi rachunek sumienia, niech zobaczy, do jakich on organizacji należał, jak grał w piłkę.
A do jakich należał?
Była taka organizacja PRON.
Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego.
I to, co on mówił wtedy, wyciągnijcie sobie to, co on mówił wtedy. I wtedy możemy porozmawiać o Janie Tomaszewskim.
A jak się panu podoba to, że Smuda zdecydował się nie zabierać tego klienta izby wytrzeźwień na mistrzostwa? To dobra decyzja czy nie?
To jest decyzja trenera Smudy, ja mam swoje zdanie, ale...
Ale uważa pan, że słuszna kara? Należy mu się?
Powiem inaczej, jakby Franek Smuda miał takich zawodników jak Szarmach, Lato, Deyna, Kasperczak, Musiał, to miałby problemy, żeby ci zawodnicy grali w niego w kadrze.
Też tak balowaliście?
Nie, był czas - jest taka zasada zawsze w piłkarstwie - jest czas ciężkiej pracy, czas grania i też czas zabawy. Przecież to też są ludzie, nie? Ja znam takie reprezentacje, że żaden z zawodników by nie grał w tej reprezentacji.
Chciałem zapytać, czy skończyła się ta kontrola Ministerstwa Sportu w PZPN-ie? Znacie jej wyniki?
Oczywiście, znamy wyniki. Podpisałem protokół chyba 15 dni czy dwa tygodnie temu. Nie ma żadnych merytorycznych zastrzeżeń, są drobne jakieś tam uwagi.
Czyli żadnych uwag dotyczących nieprawidłowości wydatków albo nieprawidłowości przetargu na nową siedzibę Ministerstwo Sportu nie wykryło.
Ja po raz kolejny mówię, że nie korzystamy na swoją działalność z podatnika i z podatków polskiego podatnika.
No, ale obracacie wielkimi pieniędzmi z piłki nożnej, która jest dobrem narodowym.
Jedyne, co dostajemy od ministerstwa, dostajemy na tak zwane prace zlecone, to są gimnazja, gdzie my dokładamy swoją pulę.
Czyli chce pan powiedzieć, że ten raport was oczyścił.
My zawsze byliśmy czyści.
Różnie o tym mówią.
Niech mi pan pokaże któregoś prezesa, którego tam by gdzieś ciągali czy coś takiego.
Nie mogę, bo jeszcze chcę zapytać na koniec o "Koko Euro spoko". Nie boli pana?
Co?
Ta piosenka.
No słyszałem ją dwa razy.
I dwa razy za dużo?
Nie znam nawet jeszcze słów, żeby spokojnie to przesłuchać i zastanowić się nad tym.
Ale wpadło w ucho czy wręcz przeciwnie?
Nie mam zdania na ten temat. No trzy piosenki, które... Ja myślę, że są różne zdania.
A pańskie jest jakie?
No, takie średnie.
Ale będzie to grane, czy pan spuści żałobną zasłonę milczenia na tę piosenkę?
Nie, na razie nie odzywam się na ten temat.