"Padła oferta współpracy, Tusk zaproponował Schetynie stanowisko w rządzie. Premier chce mieć najlepszy z możliwych zespołów, więc chce mieć Schetynę" - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Andrzej Halicki. "Za sprawą Palikota będziemy obserwować w Sejmie proces anarchizacji. Rekomendując Kopacz na stanowisko marszałka, Tusk chciał wylać oliwę, żeby w Sejmie było trochę łagodniej. Kobieta zaradzi temu, co nam grozi" - tłumaczy gość RMF FM.
Konrad Piasecki: Ponieważ partyjne życie Platformy Obywatelskiej coraz bliższe jest telenoweli, to nie mogę nie zapytać na początek, czy Grzegorz i Donald zdołali się już spotkać?
Andrzej Halicki: Nie, jeżeli chodzi o wczorajsze spotkanie.
Miało być na 100 procent w poniedziałek, czyli coś znowu nie wyszło?
Nie, tego nie wiem. Marszałek jest w Warszawie, premier jest w Warszawie, będzie Rada Ministrów, więc znowu premier ma bogaty plan, ale jest szansa.
Ale już są umówieni?
Nie wiem nic na ten temat.
To jest tak, że partia zamiera, kiedy oni nie są w stanie się spotkać?
Nie, to chyba dziennikarstwo dzisiaj koncentruje się wokół tego, czy będzie to spotkanie. Rzeczywiście te pytania padają non stop.
A od tego spotkania w ogóle jest cokolwiek jeszcze zależy?
Na pewno, jeżeli chodzi o formułowanie przyszłego rządu, ale tutaj uspokajam wszystkich państwa - decyzja nie zapadnie w ciągu najbliższych dni.
Premier ma zarezerwować sobie miesiąc na formułowanie rządu?
To raczej będzie koniec listopada, jeżeli chodzi o decyzje personalne. Więc ta oferta padła.
Właśnie, jaka oferta padła?
O współpracy w ramach rządu. Premier na spotkaniu zarządu krajowego bardzo jednoznacznie określił wyzwania i to, co jest tą najgorętszą barykadą, czyli chodzi o to, żeby kryzys do Polski jednak nie wszedł.
I powiedział, że zaproponował Grzegorzowi Schetynie stanowisko w rządzie?
Tak, chciałby widzieć go w ścisłej współpracy w ramach rządu.
A powiedział na jakim stanowisku?
Nie, ale to jest kwestia określenia tych celów. Jeżeli w tym zadaniu chce mieć taki najlepszy zespół z możliwych, to widzi Grzegorza Schetynę w tym zespole.
A to prawda, że Tusk powiedział Schetynie: "Grzegorz, bierz co chcesz"?
Musiałby pan zapytać rozmawiających, ja nie uczestniczyłem w tej rozmowie.
Ale słyszał pan o tym też?
Nie, ważne jest to określenie celów. Jeżeli rzeczywiście wtedy określą również swoje zadania i będzie to pasować wszystkim, to tak będzie. Jeżeli nie, to zobaczymy.
To będzie gorzej...
To będzie wtedy inaczej...
A pan był świadkiem tego momentu, gdy premier powiedział, kto będzie nowym marszałkiem Sejmu?
Na zarządzie czy właściwie po zarządzie.
No właśnie, a jak to wyglądało? Przyszedł Donald Tusk na posiedzenie zarządu i powiedział: "Chcę, żeby teraz marszałkiem Sejmu była Ewa Kopacz"?
To była końcówka zarządu. Można powiedzieć, że finał. Nie z imienia i nazwiska, ale oczywiście wymieniając swoją intencję, dzień później powiedział to już oficjalnie na konferencji prasowej, więc temat jest zamknięty.
Premier tak powiedział i na zarządzie wybuchł entuzjazm?
Było to spodziewane, jeżeli chodzi o rekomendację, ponieważ już na ten temat premier wypowiadał się wcześniej. Tak, w obliczu tego, co może dziać się w Sejmie, a jest pewien proces anarchizacji. Myślę o ruchu Janusza Palikota, który zanim Sejm zaczął pracować, już robi pewne demonstracje.
Na anarchizację tylko Ewa Kopacz - powiedział Donald Tusk.
Chce wylać taką oliwę, żeby było trochę łagodniej. Może rzeczywiście stanowcza, ale kobieta zaradzi temu, co nam grozi.
I teraz to będzie standard podejmowania decyzji personalnych w Platformie Obywatelskiej?
Standard w jakim sensie?
No, w takim sensie, że to szef partii decyduje o wszystkim, łącznie z tym kto będzie marszałkiem Sejmu.
Decyduje izba w tym wypadku. Ale oczywiście ta rekomendacja szefa partii w tym wypadku - ona zostanie złożona na klubie, który będzie zbierał się w przededniu zaprzysiężenia - będzie miała znaczenie.
I panu się podoba taki standard?
To jest kwestia, oczywiście, pewnej logiki, która jest. Nawet zapisy statutowe mówią o tym, że przewodniczący ma takie prawo rekomendowania - czy szefa klubu, czy właśnie te osoby, które uważa za istotne.
I nie ma pan takiego poczucia, że przewodniczący zachowuje się tak, jakby to on sam, w pojedynkę te wybory wygrał?
To nie jest jeszcze decyzja. Decyzja jest decyzją klubu, decyzja jest zbiorowa.
Czyli uważa pan, że to nie jest przesądzone, że Kopacz zostanie tym marszałkiem ?
W tym wypadku wydaje mi się, że jest.
Dlatego mówię o decyzji...
Musiałaby powstać kontrkandydatura.
Dlatego mówię o decyzji de facto.
De facto tak, natomiast jeżeli chodzi o proces podejmowania decyzji to jest on kolegialny.
Tak? I to był kolegialny? To znaczy ktoś z zarządu w ogóle uczestniczył w podejmowaniu tej decyzji kolegialnie?
Zarząd został poinformowany o tej rekomendacji.
Tusk obwieszcza, partia spuszcza głowę.
Nie, na pewno nie można odmówić Platformie Obywatelskiej, że nie ma wewnętrznej dyskusji. Zresztą przecież pan redaktor ma świadomość, że wielokrotnie ona ma miejsce.
Nie, w tym przypadku to raczej widzę, że Tusk locuta, causa finita. Tusk obwieścił jak papież, wszyscy powiedzieli - no skoro tak, to...
Nie, mamy bardzo dużą liczbę osób, które bez wątpienia mają swoje zdanie. Doskonale panowie wiedzą, że debaty na różne tematy odbywają się nie za zamkniętą kurtyną, bez osłony i tym się różni Platforma Obywatelska, że właśnie ta debata wewnętrzna jest.
A to, co dzieje się dziś na linii Tusk - Schetyna to nie jest to upokarzanie przyjaciół, o którym pan kiedyś powiedział ? Takie rzeczy dzieją się w Platformie?
Ja na temat wewnętrznego procesu promocji i podejmowania decyzji już się raz wypowiedziałem. Chciałbym, żeby ten proces był zrozumiały i akceptowany przez wszystkich.
I dzisiaj jest?
Zobaczymy jak będzie dalej. Mam nadzieję, że jeżeli chodzi o władze klubu Platformy, jeżeli chodzi o inne decyzje ten proces będzie miał miejsce. Natomiast wolałbym zamknąć tę dyskusję dzisiaj dlatego, że mamy za dużo znaków zapytania. No, klub się jeszcze nie zebrał, żadne kandydatury nie padły, więc rozmawiamy przedwcześnie.
A Tusk ma w ogóle jeszcze przyjaciół w Platformie?
Bez wątpienia, a poza tym jest liderem, więc co do tego nie ma wątpliwości.
Można być liderem i nie mieć przyjaciół.
Nie, jest liderem i ma bardzo silny mandat wyborców, to też podkreślam.
Pan się dziś czuje cały czas przyjacielem Donalda Tuska?
I również czuję się usatysfakcjonowany tym wynikiem, bo jest to dowód zaufania.
Nie odpowiedział pan na moje pytanie. Czuje się pan przyjacielem Donalda Tuska?
Na pewno nim byłem i na pewno blisko współpracowałem z Donaldem Tuskiem.
Ale to w czasie przeszłym.
Dziś jest liderem partii i szanuję to.
A czy Donald Tusk ujawnił podczas posiedzenia zarządu albo w ogóle podczas jakiegoś spotkania z kolegami partyjnymi jakąś myśl przewodnią następnego czterolecia? Poza walką z kryzysem, bo o walce z kryzysem to ja słyszę odmieniane na wszelkie sposoby. Ale czy jest jakiś taki pomysł typu deregulacja czy uzawodowienie armii, bo takie były pomysły cztery lata temu?
To już jest realizowane, przypominam.
Więc pytam, czy jest tego typu pomysł?
Jeżeli chodzi o polską modernizację, ona natrafia na tę barierę, te kłopoty, te rafy, o których mówimy, czyli kryzys na zewnątrz. Żeby ją przeprowadzić skutecznie i definitywnie, potrzebna jest pełna mobilizacja.
Czyli dzisiaj rząd się będzie zajmował wyłącznie zarządzaniem kryzysem?
Nie, nie, bo proszę zauważyć, że mamy budżet przed sobą, zarówno ten na przyszły rok do uchwalenia, jak i...
I też, jeśli chodzi o ten budżet, to słyszę, że on ma być antykryzysowy.
Ale sanacja budżetu w ogóle jest wyzwaniem. Pan redaktor przyzna, że to jest trudne zadanie. Nie wiem nawet, czy nie będzie potrzebna specjalna komisja do tego, tak jak deregulacja.
Sanowanie budżetu wydaje mi się słabym hasłem przewodnim. Jest jakieś ciekawsze?
Ale to nie jest hasło. Jeżeli pan uważa, że nie jest to istotne wyzwanie, to jakie jest ważniejsze?
Mówię, że jest bardzo istotne, tylko pytanie, czy jest jakieś taki bardziej konkretne, namacalne i widoczne?
Ale proszę zauważyć - odkładając ten temat na bok, czyli szukając innych, naprawdę zrobimy sami sobie krzywdę. To nie jest łatwe zadanie, jeżeli mamy budżet i tak wiele populistycznych haseł, jeżeli grozi nam wzrost inflacji, jeżeli mamy sytuację za drzwiami. Polska złotówka jest ważną walutą, ale jednak nie jest tak silną jak inne.
Czyli zarządzanie kryzysem.
Więc absolutnie musimy się bronić przed czarnymi scenariuszami, to jest wyzwanie. Myślę, że równie ważne jak dalsza deregulacja, jak dalsza modernizacja, jak dalsze infrastrukturalne projekty, na które Polacy czekają.