Kiedy zastanawiamy się, co było największą dumą polskiego wojska, do głowy przychodzi nam przede wszystkim husaria. Eksperci podkreślają, że to tylko jeden z wielu przykładów znakomitej polskiej myśli wojskowej. Co szczególnego miał w sobie słynny bombowiec "Łoś"? Skąd brały się dobre opinie na temat owianych tajemnicą karabinów UR? Nasz dziennikarz Michał Zieliński pytał o to Macieja Szopę, eksperta pisma "Nowa Technika Wojskowa".
Michał Zieliński: Na przestrzeni wieków polska armia dała się poznać jako dzielna i bohaterska. Ale nie tylko siła ducha decydowała o tym, że zwyciężaliśmy, albo przynajmniej skutecznie opieraliśmy się przeważającym siłom wroga. Czasem dysponowaliśmy też lepszą bronią niż przeciwnicy - tutaj na myśl przychodzi przykład husarii. Co decydowało, że ona była tak skuteczna?
Maciej Szopa, "Nowa Technika Wojskowa": To była formacja dobrze i bogato wyposażona, jak na swoje czasy. Zastosowano w niej kilka elementów unikalnych w skali świata. To m.in. skrzydła. Do dzisiaj trwa spór, czy stosowano je w czasie bitew, czy tylko na paradach. One wywoływały efekt psychologiczny, ale uniemożliwiały też zrzucenie jeźdzca z siodła za pomocą arkana.
A co z zaczepną bronią na wyposażeniu husarii? Także była lepsza niż to, czym dysponowali przeciwnicy?
Z wyjątkowych, właściwych husarii broni trzeba wymienić kopie. One były wydrążone w środku, dzięki czemu łatwo było nimi operować. Dodatkowo, wewnątrz wydrążonej części miała dwa tzw. pióra - metalowe druty, które usztywniały konstrukcję. Typowo polską bronią używaną przez husarzy bywały też nadziaki. Nadziak to z jednej strony młotek, a z drugiej - mówiąc w uproszczeniu - kilof. To była bardzo niebezpieczna broń. Cywilom zakazywano używania jej.
A jakimi szablami dysponowała husaria?
Istniała tzw. szabla husarska. To był ciężki model, nie służył do wyrafinowanej szermierki ale raczej do sieczenia, rozbijania gardy przeciwnika.
Zróbmy teraz historyczny przeskok do czasów międzywojennych. Polska armia szykująca się na wojnę światową też dysponowała bronią, która dorównywała największym osiągnięciom techniki wojskowej tamtego czasu. Mówi się tu np. o samolotach "Łoś". Co w nich było takiego wyjątkowego?
Bombowce "Łoś" były najbardziej zaawansowaną konstrukcją, która powstawała seryjnie w Polsce. To był samolot dwusilnikowy, o całkowicie metalowej konstrukcji. Miał wszystkie nowinki techniczne - chowane podwozie, krytą kabinę. Osiągał imponującą prędkość ponad 400 kilometrów na godzinę, a jego wersje eksportowe zbliżały się nawet do 500 kilometrów.
Ile państw miało wtedy samoloty porównywalnej jakości i mocy?
Na pewno Niemcy i Brytyjczycy. Ci drudzy, co ciekawe, stworzyli bombowiec podobny do "Łosia", chociaż gorszy. Zrobiono to na podstawie samolotu wyścigowego stworzonego przez jednego z brytyjskich arystokratów. Francuzi też starali się tworzyć podobne konstrukcje.
Przed wojną polska armia miała też niezwykłą broń palną. Często mówi się o visach, ale jest też mniej znana historia dotycząca karabinów UR. Co to była za broń?
Ur to karabin przeciwpancerny służący do niszczenia czołgów. Był owiany wielką tajemnicą. Do niedawna pokutowała nawet taka pogłoska, że ze względu na ich tajność, urów nie użyto we wrześniu 1939 roku, bo żołnierze nie wiedzieli, co z nimi robić. To nieprawda - ta broń została odtajniona 15 lipca 1939 roku i odpowiedni żołnierze zostali przeszkoleni. Obsługa tych karabinów nie wymagała wielkiej filozofii - wyglądało to podobnie, jak przy karabinach mauzera.
A dlaczego amunicja, którą strzelano z urów tak skutecznie przebijała pancerze wszystkich rodzajów rosyjskich i niemieckich czołgów?
Te naboje miały dużo większy ładunek prochowy. To on dawał pociskowi bardzo dużą prędkość początkową.
Teraz przejdźmy do współczesności i innego zaskoczenia, które spotkało Rosjan w Gruzji. Tam była polska broń. Według niektórych, to ona sprawiła, że wojna trwała tylko pięć dni.
Chodzi zapewne o pociski przeciwlotnicze Grom. One powstały w latach dziewięćdziesiątych i są stale udoskonalane. Początkowo miała to być polska wariacja na temat sowieckiego pocisku typu Igła. Z czasem to się rozwinęło w zupełnie odrębny projekt. Dokładne statystyki tej wojny do dzisiaj nie są znane, ale mówi się, że te pociski miały w Gruzji wyjątkowo dużą skuteczność.
A Gruzini nie mieli broni tego typu?
Nie. Dysponowali różnymi rosyjskimi wyrzutniami - Strzałami, Igłami. One nie miały takiej skuteczności. Rosjanom było trudniej zmylić Gromy. One były nowocześniejsze. W ich konstrukcji przewidziano różne formy przeciwdziałania, które mógł wykonać samolot.