Tylko, dlaczego pirata nie łapią ci, których jest to obowiązkiem? Pan "Frog" przeciął Warszawę w 12 minut. Na Trasie Siekierkowskiej minął policyjny patrol, ale funkcjonariusze nie zareagowali. Dlaczego? "Bo oni byli przy innym zdarzeniu drogowym i wykonywali tam czynności" - tak tłumaczy się policja.
Jeszcze bardziej kuriozalne jest tłumaczenie odpowiedzialnych za 16 kamer miejskiego monitoringu, które pan "Frog" minął na trasie swojego szaleńczego rajdu, z prędkością momentami ponad 200 km/h w centrum miasta - "Operator mógł pędzącego auta nie zauważyć"! Podobnie jak mknących przed, za i z boku "Froga" motocykli. Utrzymanie ponad 300 kamer kosztuje Warszawę co roku ponad 13 mln zł. System jest podobno najnowocześniejszy w Polsce. Tylko do czego ten system służy? Jak to się stało, że pirata na gorącym uczynku złapać nie można?
Jak możliwe jest w państwie prawa, że ten sam 23-latek 4 miesiące temu został złapany po 35-kilometrowym pościgu przez policję z Chęcin - śledztwo umorzono, a prokuratura uznała jego rajd jedynie za wykroczenie. Choć mówimy o osobie kilkadziesiąt razy karanej mandatami! Kielecka prokuratura uznała, że szaleńcza jazda, wymuszanie pierwszeństwa, wyprzedzanie z prawej strony, czy jazda pod prąd z prędkością ponad 220 km/h, nie może być traktowana jako przestępstwo. Groziłoby za to do 3 lat więzienia. Oceniła rajd mężczyzny jedynie jako wykroczenie, zagrożone karą grzywny i ewentualnym zabraniem prawa jazdy. Śledczy pod uwagę wziąć mieli uchwałę Sądu Najwyższego w tej sprawie.
Szybka jazdę samochodem - lubię, nie zaprzeczam - ale nigdy nie odważyłbym się w centrum miasta, na taką jazdę, jaką pokazał pan "Frog". "Fast&Furious" po warszawsku przeraża, bo wszystko działo się na żywo. Tu nikt nic nie montował. Jest kierowca, pasażer, jest BMW M3, są koledzy na motocyklach, jest policja i to wszystko dzieje się na zatłoczonych ulicach prawie dwu milionowego miasta.
Auto pędzi pod prąd, na czerwonym świetle i po wysepkach, potem wszystko to trafia do internetu w dniu, w którym szef MSW w naszym radio mówi - "Odbieramy prawo jazdy bałwanom. Korzystamy z tego pełną gębą!"…Tyle, że tu gęba jest drwiąco uśmiechnięta! Pan "Frog" nie ma prawa jazdy, a Warszawie nikt go nawet nie gonił. O poranku mam nadzieję ciąg dalszy tej historii nastąpi. A jeżeli chcecie poczytać ministra na dobranoc, to polecam WYWIAD Z BARTŁOMIEJEM SIENKIEWICZEM.
Do lektury zachęcamy posłuchać piosenki Petera Gabriela - "Kiss the Frog"... czyli angielska wersja "Pocałuj żabkę w łapkę".