Trenuje już siedem dekad i nie zamierza przestać. Pan Ryszard Kacysz z Krakowa swoją przygodę z piłką rozpoczynał na świetlicy u księży Salezjanów w stolicy Małopolski. Nie mniej aktywny jest również pan Stanisław Kowalski ze Świdnicy na Dolnym Śląsku. Wszystko wskazuje na tym, że jest najstarszym sprinterem na świecie.
Klerycy pomagali nam odrabiać lekcje. Później graliśmy w piłkę na boisku przy Tynieckiej. Największy problem był, kiedy piłka lądowała w Wiśle - wspomina bramkarz krakowskiego Gromu.
W mieszkaniu pana Ryszarda wszędzie widać piłkarskie pamiątki. Medale, szaliki, boiskowe fotografie. W najmniejszym pokoju urządził sobie szatnię. W szafie leżą poskładane piłkarskie koszuli. Na podłodze równo ustawione buty. Obok nich "łapki", czyli rękawice bramkarskie.
Piłka jest zdradliwa jak kobieta - śmieje się pan Ryszard i wspomina, że dawniej piłkarze byli prawdziwymi mężczyznami. Grało się bez ochraniaczy, a na boisku zostawiało się pot, krew i łzy.
Dzisiejszej młodzieży brakuje hartu ducha. Może mają szkółki piłkarskie, ale tam najważniejsze są pieniądze, a nie to, kto ile zostawia na boisku - uśmiecha się gorzko.
W tym roku czeka na Euro 2016. Co radzi naszym bramkarzom? Trzeba oddać całe serce. Po to się wychodzi na boisko!
Z kolei Stanisław Kowalski ze Świdnicy na Dolnym Śląsku jest prawdopodobnie najstarszym sprinter na świecie. W tym roku skończy 106 lat!
Jest m.in. złotym medalistą halowych mistrzostw Europy weteranów w swojej kategorii wiekowej.
Mimo dostojnego wieku zapowiada, że z bieganiem nie skończy.
Czuję się zdrowszy jak biegnę - mówi pan Stanisław. I dodaje, że 100 metrów przebiega w 32 sekundy.