Prokuratura Krajowa odmówiła wszczęcia postępowania przygotowawczego przeciw Aldonie Lemie i Beacie Marczak - śledczym, które popełniły wielokrotny plagiat w piśmie do Sejmu. Jako powód podano "brak znamion czynu zabronionego". Broniąca "swoich" (prok. Lema jest delegowana do PK, prok. Marczak to zastępca Prokuratora Generalnego) decyzja jest jawnie sprzeczna z opiniami ekspertów prawa autorskiego, wprost mówiącymi o złamaniu prawa.
O wykorzystaniu w skierowanym do Sejmu wniosku ws. zatrzymania i aresztowania Stanisława Gawłowskiego kilkudziesięciu fragmentów cudzych prac piszemy już od kilku tygodni. Pierwsze były przedstawione przez prok. Lemę jako swoje słowa nieżyjącego toruńskiego karnisty, prof. Andrzeja Marka. Potem odkryliśmy fragmenty przepisane żywcem także z komentarzy prof. Dariusza Świeckiego, sędziego Izby Karnej Sądu Najwyższego. Kolejne odkrycia to fragmenty prac pod redakcją dra Damiana Flisaka oraz przedstawione jako swoje fragmenty komentarza do prawa autorskiego pod redakcją prof. Ryszarda Markiewicza - jak na ironię dotyczące właśnie istoty plagiatu.
Prokuratura konsekwentnie nie godzi się na mówienie o plagiacie, bo jego popełnienie jest zdaniem prok. Marczak możliwe w pracach naukowych, a pisma procesowe to coś zupełnie innego. Posłowie PO złożyli na początku lutego zawiadomienie o możliwości popełnienia przez prok. Lemę - autorkę wniosku, i prok. Marczak - jej przełożoną, która skierowała pełen zapożyczeń dokument do Sejmu, przestępstwa przywłaszczenia autorstwa części utworu prof. Andrzeja Marka.
Czy prokuratorzy mogą bez wskazania autora i źródła posługiwać się cudzymi pracami? By to sprawdzić Biuro Analiz Sejmowych zamówiło u specjalistów prawa autorskiego opinie, które miały rozwiać wątpliwości.
Opinia I - naruszenie praw autorskich
Pierwszą opinię ujawniliśmy kilka tygodni temu. Prof. Ryszard Markiewicz jasno stwierdził, że prokuratura nie ma prawa posługiwać się w pismach procesowych objętymi ochroną prawa autorskiego komentarzami do ustaw, o ile nie wskazuje w nich autorów i źródeł, z których pochodzą. Ponieważ zaś prokuratura tak właśnie zrobiła - zdaniem eksperta doszło do naruszenia praw autorskich.
Nawet "nieobyty" w zasadach prawa autorskiego użytkownik - napisał prof. Markiewicz - tylko zapoznawszy się̨ z przepisami dotyczącymi dozwolonego użytku utworów jest w stanie zrozumieć wymóg podania nazwiska twórcy utworu, z którego korzysta.
Opinia II - czyn zagrożony karą do 3 lat więzienia
Drugą z zamówionych opinii, która właśnie dotarła do Sejmu, sporządziła prof. Elżbieta Traple. Jej odpowiedzi na postawione także prof. Markiewiczowi pytania brzmią bardzo podobnie. Czy prokuratorów prawo autorskie nie dotyczy?
Odpowiedź na kolejne pytanie - jak traktować to, co prokuratura zrobiła - też jest niemal jednobrzmiąca z wcześniejszą opinią prof. Markiewicza:
PRZECZYTAJ OPINIĘ PROF. MARKIEWICZA
Prof. Elżbieta Traple odpowiedziała także na dodatkowe pytanie, które wprost odnosi się do tego, czy prokuratorzy, popełniając taki czyn, podlegają konsekwencjom na ogólnych zasadach, dotyczących wszystkich:
Art. 115. 1. Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
PRZECZYTAJ OPINIĘ PROK. TRAPLE
Przytoczenie w opinii prof. Elżbiety Traple art. 115 Prawa Autorskiego ma dla prokuratorskiego plagiatu znaczenie szczególne. Po pierwsze - jest to przestępstwo ścigane z urzędu, zatem prokuratura powinna się nim zająć. Ta jednak odmówiła wszczęcia postępowania ze względu na "brak znamion czynu zabronionego", czym jawnie zaprzeczyła nie tylko faktom (bo skopiowane od innych i podpisane przez prok. Lemę fragmenty nadal przecież tkwią w tekście uzasadnienia jej wniosku), ale też opiniom ekspertów prawa autorskiego. Co istotne - także tych ekspertów, których prace pani prokurator z naruszeniem prawa sama skopiowała, przedstawiając jako swoje.
Ocena, czy sprawca działał z zamiarem przywłaszczenia sobie autorstwa lub wprowadzenia w błąd w tym zakresie - kończy swoją opinię prof. Elżbieta Traple - wymaga zaś analizy okoliczności faktycznych samego naruszenia, a także okoliczności towarzyszących.
Prokuratura Krajowa żadnej analizy nie zamierza jednak przeprowadzać, bo w przepisaniu kilkunastu co najmniej fragmentów cudzych prac nie doszukała się znamion czynu zabronionego i odmówiła dalszego badania sprawy.
PRZECZYTAJ POSTANOWIENIE PROKURATURY
Najwyraźniej opinia ekspertów jest dla Prokuratury Krajowej wygodna (tak bardzo, że warto ją skopiować i przedstawić jako swoją) i ważna wtedy, kiedy dotyczy postępowania innych. Kiedy jednak te same słowa i oceny dotyczą działania wysoko postawionych prokuratorów - Prokuratura Krajowa uznaje, że "brak znamion czynu zabronionego" - bez podania jakiejkolwiek podstawy takiej oceny, faktycznej, merytorycznej, czy prawnej.
Nieracjonalność i brak uzasadnienia dla odmowy zajęcia się sprawą, dotyczącą wysoko postawionych prokuratorów nie wystawia Prokuraturze Krajowej świadectwa obiektywizmu. W dokumencie podpisanym przez prok. Lemę, a wysłanym do Sejmu przez zastępcę Prokuratora Generalnego bezsprzecznie przepisano bez wskazania autorów i źródeł łącznie kilka stron maszynopisu. Między innymi za to samo te same panie zamierzają stawiać zarzuty z art.115 prawa autorskiego. Tymczasem eksperci tego prawa (niekwestionowani, bo warto było zrzynać ich słowa, choć już nie opatrzyć podpisem) wskazują właśnie na ich odpowiedzialność za taki czyn z tego właśnie artykułu.
Przestępstwo to powinna z urzędu ścigać prokuratura. Ale ścigania nie ma. Dlaczego - można się tylko domyślać:
- Bo sprawa jest polityczna i śledczy nie mogą się przyznać do kompromitacji?
- Bo eksperci od prawa autorskiego nie znają prawa autorskiego tak, jak prokuratorzy, przepisujący jednak ich opinie wtedy, kiedy im wygodnie?
- Dlatego, że rzecz dotyczy osób postawionych w strukturze prokuratury tak wysoko, że wręcz nietykalnych?
- Dlatego, że "znamiona czynu zabronionego" w działaniach prokuratorów z natury nie występują?
- Czy może nic się nie stało, przecież prof. Marek się na plagiat nie skarży, bo nie żyje?
- Czy dlatego, że, jak mówi doświadczony prokurator "oskarżać to my, ale nie nas"?