Chodzenie nad ranem po dachu hotelu sejmowego to nie jest coś, co zalecałbym posłom jako sposób na budowę autorytetu parlamentarzysty. Podobnie jest z tzw. trollowaniem wystąpień marszałka Sejmu w tej sprawie. Wybryki posła Mateckiego nijak się jednak mają do naruszania zasad, bo chodzenie po dachu nie jest nigdzie wprost zakazane.

REKLAMA

Na fali powszechnego poruszenia faktem dachowej eskapady nieco infantylnego parlamentarzysty warto sprawdzić, na czym polegało jego domniemane przewinienie. Poseł wyszedł nad ranem na ogrodzony zgodnie z przepisami barierą dach jednego z budynków sejmowych, spędził tam kilka minut, co uwiecznił na pamiątkowym zdjęciu, po czym przez okno (!) wrócił do jednego z pokojów hotelu sejmowego.

Na podstawie zapisu z kamer Straży Marszałkowskiej marszałek Szymon Hołownia zamierza go za to ukarać, w oparciu o art. 22b regulaminu Sejmu. Przywołany przez marszałka artykuł stwierdza jednak jedynie, że "Marszałek Sejmu może stwierdzić, że poseł na terenie pozostającym w zarządzie Kancelarii Sejmu w rażący sposób naruszył spokój lub porządek".

To stwierdzenia zaś po pierwsze już nastąpiło, po drugie - budzi poważne zastrzeżenia oparte na zdrowym rozsądku.

Naruszył spokój i porządek - czyli co?

Gdyby poważnie potraktować zarzut naruszenia wyjściem na dach spokoju - zapewne istnieje dobro, które doznało uszczerbku w wyniku wyjścia posła na 7 minut na dach. Tym dobrem jest albo spokój, którego zakłócenie powinien zauważyć ktoś, komu został on zakłócony, albo porządek, o którego zapewnienie na terenie zarządzanym przez Kancelarię Sejmu powinien dbać marszałek.

Na czym polegało zatem naruszenie porządku wyjściem przez posła na dach nad ranem z czwartku na piątek? O czyim spokoju i jakim porządku mówimy, skoro jedynym poszkodowanym jest bodaj szef zmiany Straży Marszałkowskiej, który odnotował poselską eskapadę w oparciu o zapis monitoringu?

Na czym polega naruszenie spokoju i porządku, w wyniku którego nikt nie ucierpiał?

Chodzenie po dachach a przepisy

Wzmożonych poselskim wybrykiem może zaskoczyć efekt przejrzenia przepisów dotyczących błąkania się po dachach. Otóż ewentualny zakaz takich zachowań może być efektem przepisów wewnętrznych zarządcy budynku, jednak zasadą ogólną, wynikającą z prawa budowlanego i szczegółów opisanych w rozporządzeniu przez resort infrastruktury jest konieczność zapewnienia wyjść ewakuacyjnych na dachy w budynkach o dwóch lub więcej kondygnacjach naziemnych.

Regulaminy i przepisy wewnętrzne dotyczące bezpieczeństwa Kancelarii Sejmu nie wspominają o zakazie korzystania z wyjść na dachy budynków sejmowych. Nawiasem mówiąc funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej nie mają też prawa do badania trzeźwości parlamentarzystów.

Luka prawna na dachu

Regulamin Sejmu w p. 13 art. 10 mówi, że marszałek Sejmu "sprawuje pieczę nad spokojem i porządkiem na całym obszarze należącym do Sejmu oraz wydaje stosowne zarządzenia porządkowe, w tym o użyciu w razie konieczności Straży Marszałkowskiej", jednak w żaden sposób nie stwierdza, czy łazikowanie po ogrodzonym barierami dachach stanowi naruszenie spokoju i porządku, czy też nie. Co więcej, nieznane jest mówiące na ten temat cokolwiek zarządzenie porządkowe marszałka Sejmu.

Darwinizm stosowany

Chociaż zachowanie posła Mateckiego nie urzeka przesadnym rozsądkiem, a późniejsze zachowanie nie wywołuje też posądzeń o jego dojrzałość, warto uczciwie powiedzieć, że podstawy prawne jego ewentualnego ukarania są dość wątłe.

Nieodzowne jest jednak dodanie do tego, że podobnie jak chodzenie nad ranem w stanie samozadowolenia po dachach, nie jest też zakazane sypianie na torach kolejowych, wiosenne przejażdżki samochodem po zamarzniętych jeziorach, chodzenie Orlą Percią w japonkach czy gra w rosyjską ruletkę. Żadnego z tych zachowań prawo wprost nie zakazuje.

O ewentualnych konsekwencjach decyduje jedynie działanie tzw. doboru naturalnego, który eliminuje w toku ewolucji najgorzej przystosowanych do przetrwania przedstawicieli danego gatunku.